Ludowcy nie kryją rozczarowania. "To powołanie jest dla nas niejasne. W ogóle nie było z nami konsultowane. Ale minister Skarbu Państwa będzie oceniony za jakość swoich powołań" - zagroził w rozmowie z dziennikiem.pl Żelichowski.

Reklama

>>>Polacy nie chcą już koalicji PO z PSL

Dlaczego powołanie Dariusza Jacka Krawca jest taką zadrą dla ludowców, może tłumaczyć też jego przeszłość. Nowy prezes PKN Orlen był kiedyś ekspertem PO przy rozmowach o zawarciu koalicji z... PiS. Wybranie go na prezesa może być odbierane jako próba zbliżenia się do środowiska braci Kaczyńskich.

Ponadto teraz, gdy Julia Pitera z PO zarzuca działaczom PSL nepotyzm, powołanie Krawca jest dla ludowców kolejnym upokorzeniem. "Jak pani Pitera znalazła mi brata zatrudnionego w magazynie zbożowym, to był nepotyzm. Ale zatrudnienie brata prezydenckiego ministra na stanowisku prezesa Orlenu już nepotyzmem nie jest" - powiedział dziennikowi.pl Eugeniusz Kłopotek z PSL.

Warto przypomnieć, że Krawiec był wymieniany jako kandydat PO na fotel prezesa PKN Orlen, gdy po wyborach prowadzono rozmowy koalicyjne z PSL. Wtedy ludowcy forsowali ponoć swojego kandydata - Marka Mroczkowskiego, byłego wiceprezesa płockiego koncernu. Ostatecznie koalicjanci poszli na kompromis i wybrali niezależnego eksperta Wojciecha Heydela.





Ten ostatni złożył dziś rezygnację. Jako uzasadnienie wskazał "nadrzędny interes spółki wobec wyczerpania dotychczasowej formuły współpracy w ramach zarządu".