Było podniośle, chór śpiewał Gaudeamus, a Angela Merkel w czarnej todze odbierała doktorat honoris causa. Atmosfera była wręcz domowa, bo pani Merkel lekko przysypiała, siedząc w fotelu, kiedy były rektor Politechniki Wrocławskiej, profesor Tadeusz Luty wygłaszał laudację, w której podkreślał zaangażowanie pani kanclerz w proces zbliżenia obu narodów.

Reklama

>>>Angela Merkel najbardziej wpływową kobietą świata

Ale zdumienie budziło, że na sali wśród zaproszonych gości nie było nikogo znaczącego z polskiego rządu. A przecież właśnie ten rząd deklarował poprawę stosunków między Berlinem i Warszawą.

Tym bardziej, że Angela Merkel wygłosiła ważną deklarację. "Niemcy liczą na zbudowanie z Polską tak dobrych stosunków, jak z Francją" - mówiła. Podkreśliła, że trwałe porozumienie i partnerstwo z Francją nie jest oparte na zaprzeczeniu historii i tak też nie powinno być w przypadku Polski.

Reklama

Paweł Kowal z PiS uznał brak premiera czy choćby ministra za bardzo wymowny. Przypuszcza, że to strona niemiecka nie chciała, aby pani kanclerz spotykała się z przedstawicielem polskiego rządu. A byby to znak, że stosunki polsko-niemieckie są w bardzo złym stanie.

"Jeśli chodzi o wizyty prywatne i półprywatne, a taką jest ten przyjazd, to strona niemiecka powinna poprosić o spotkanie" - tłumaczy Kowal. "Widać wyraźnie, że mimo deklaracji rządu przez miniony rok stosunki polsko-niemieckie nie poprawiły, choć Polska zrobiła wiele ustępstw na rzecz Niemiec" - powiedział poseł dziennikowi.pl.

Jedynym przedstawicielem rządu był Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tłumaczył nieobecność Donalda Tuska na uroczystości we Wrocławiu. "Szef rządu jest przykuty w stolicy" - powiedział profesor. W imieniu pryncypała i całego rządu złożył pani kanclerz życzenia dalszej pomyślności osobistej, zawodowej i naukowej.

Reklama

"Wyróżnienie Merkel doktoratem honoris causa to wyraz polskiego uznania dla postawy zajmowanej przez nią w polityce europejskiej" - napisał prezydent Lech Kaczyński w liście gratulacyjnym, który odczytano na uroczystości.

Lech Kaczyński przypomniał, że w uchwale senatu uczelni o nadaniu niemieckiej kanclerz honorowego tytułu zwrócono uwagę nie tylko na osiągnięcia naukowe Merkel, ale też na to, że uprawia ona "politykę nacechowaną mądrością uczonego".