Co to za groźby? Lipiec tłumaczy, że chodzi o słowa, które padły w jego rozmowie z szefami specsłużb po pierwszych zatrzymaniach w Centralnym Ośrodku Sportu. Wokół ministra też robiło się już wtedy coraz goręcej. Podczas jego spotkania z szefem CBA Mariuszem Kamińskim, ministrem koordynatorem służb specjalnych Zbigniewem Wassermannem oraz samym premierem Jarosławem Kaczyńskim, padały więc różne sugestie.

Reklama

"Wydarzenia" Polsatu: Tomasz Lipiec przed komisją śledczą



"Powiedziałem wtedy, że akcja w COS była źle przygotowana, bo dyrektorów z łapówką zatrzymano na dziedzińcu ministerstwa sportu. Wtedy pan Kamiński powiedział słowa, które przytaczał na przesłuchaniu przed komisją, żebym się lepiej cieszył, że zatrzymano ich na dole, a nie na górze" - zeznał Lipiec dodając, że jego ministerialny gabinet mieścił się właśnie wyżej.

Tomasz Lipiec jest znany nie tylko dlatego, że czeka na sprawę o korupcję. O niedawnym ministrze sportu głośno również dlatego, że został zatrzymany w ciekawych okolicznościach. Chodzi o to, że specsłużby kręciły się wokół polityka całymi miesiącami w 2007 roku. Ale na zatrzymanie go pozwolono sobie dopiero po wyborach. Trzy dni po przegranej PiS.

>>>Przeczytaj, jak doszło do zatrzymania Lipca

Lipiec twierdzi, że czuł na karku oddech wrogów. Nie wiedział jednak czy to specsłużby czy konkurenci. Podczas dzisiejszego przesłuchania zasugerował, że i jedni i drudzy. Oskarżył Elzbietę Jakubiak - wówczas prezydencką minister - o "czynienie starań, by zasiąść w jego fotelu". "Elżbieta Jakubiak chciała, mimo braku kwalifikacji, objąć to stanowisko i je objęła" - ocenił Lipiec.

Reklama

"Wydarzenia" Polsatu: Zbigniew Wasserman o Tomaszu Lipcu



Wspomniał też o premierze Jarosławie Kaczyńskim, który miał wiedzieć coś o aferze, bo namawiał go do dymisji i skontaktowania się z adwokatem. Były minister sportu ujawnił, że za radą Kaczyńskiego skontaktował się z ówczesnym wiceprokuratorem generalnym Jerzym Engelkingiem, któremu powiedział, że chce składać zeznania. Nie został jednak wezwany.

"Kilka tygodni po mojej dymisji widziałem się z premierem Kaczyńskim i powiedziałem mu, że prokuratura nie chce mnie przesłuchiwać. Premier wyraził zdziwienie i powiedział, że porozmawia o tym z ministrem Zbigniewem Ziobrą" - dodał Tomasz Lipiec.