Chodzi o rozmowę, jaką przeprowadził były minister sportu Tomasz Lipiec z Jarosławem Kaczyńskim w wakacje 2007 roku. Premier wiedział wtedy, że Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało dwóch dyrektorów z Centralnego Ośrodka Sportu. Wiedział też, że jeden z dyrektorów obciążył swymi zeznaniami również swego przełożonego, czyli szefa resortu sportu. Jednak zamiast milczeć, Kaczyński miał zdradzić Lipcowi, że wie o niewygodnych dla ministra zeznaniach.
Przesłuchiwany przez sejmową komisję Lipiec twierdził, że Kaczyński bezpośrednio po zatrzymaniu Tadeusza M. i Arkadiusza S. prosił go o utrzymanie funkcji ministra. Tydzień później miał namawiać Lipca do dymisji mówiąc, że "jeden z dyrektorów COS obciąża go swoimi zeznaniami".
Według posłów PO i PSL zasiadających w komisji, były premier poruszając tę kwestię podczas spotkania z Lipcem mógł bezprawnie ujawnić tajemnicę postępowania, co jest przestępstwem.
Parlamentarzyści rządzącej koalicji wiedzą, jak dopiec byłemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jego wrogowie z komisji śledczej do spraw nacisków na specsłużby za rządów PiS znaleźli powód, by donieść na niego do prokuratury. Podczas jednego z przesłuchań usłyszeli, że Kaczyński miał zdradzić tajemnicę śledztwa. Na dodatek komuś, kto później sam poszedł za kratki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama