Lech Kaczyński miał się w czwartek spotkać w Tokio z japońskim cesarzem Akihito. Ale monarcha się rozchorował, skoczyło mu ciśnienie i odwołał wszystkie spotkania. "Choroba nie wybiera. Prezydent USA też zostałby odesłany z kwitkiem" - tłumaczy szef kancelarii Kaczyńskiego Piotr Kownacki.

Reklama

Zepsuty samolot zmienił grafik spotkań

Dolegliwości monarchy to przypadek losowy, ale przez awarię wysłużonego samolotu prezydent spóźnił się do Japonii aż osiem godzin. Z grafiku wypadło kilka spotkań. Z Tokio do Kioto prezydent udał się superszybkim pociągiem. Czy to efekt awarii? Prezydenckie służby deklarują, że był to wcześniej ustalony punkt wizyty.

Samolot najpierw próbowano uruchomić na lotnisku w Ułan Bator, a gdy to się nie udało, wyczarterowano nowoczesną maszynę od Mongołów. Nasz był naprawiany w Mongolii i jeśli pomyślnie przejdzie testy, zabierze głowę państwa w dalszą część azjatyckiej podróży, do Korei. Po prezydenta nie mógł polecieć z kraju drugi z rządowych samolotów. Jak dowiedział się DZIENNIK, przechodzi on przegląd w Moskwie. Obie maszyny są już mocno wiekowe, mają po 18 lat. Ich konstrukcja jest jeszcze starsza, pochodzi z 1968 r. "To, co się dzieje z polskimi samolotami, to permanentna kompromitacja. 11 listopada witałem na Okęciu zagraniczne delegacje - wszyscy przylecieli sprawnymi samolotami" - mówi szef BBN Władysław Stasiak. Lotniczy ekspert Tomasz Hypki apeluje, by nie oszczędzać na samolotach dla ViP-ów. "Należy wydać trochę, ale warto kupić samolot o dużym zasięgu, nawet do 10 tys. km, bezpieczny. Latanie starymi maszynami jest niebezpieczne i prestiżowo fatalne" - mówi.

Inni nie mają takich problemów

Takich problemów jak Polska z rządowymi samolotami nie mają inne państwa. W USA czy we Francji głowom państw zawsze towarzyszy rezerwowa maszyna. "Dla Niemców 12-, 15-letnie samoloty okazały się za stare i kupili nowe. Ostatnio nawet Czesi kupili nowe airbusy" - mówi DZIENNIKOWI ppłk Dariusz Sienkiewicz z pułku wożącego VIP-y.

Azjatycki problem lotniczy skłonił premiera Donalda Tuska do deklaracji: "Po powrocie prezydenta, być może podejmiemy decyzje o przyspieszonej procedurze zakupu nowego samolotu."

Reklama

Prace nad zakupem samolotów prowadzi MON. Wartość kontraktu na trzy maszyny średniej wielkości, które mają być zakupione w pierwszej kolejności, to ponad 100 mln dol. Wiceszef resortu Zenon Kosiniak-Kamysz zajmuje się logistyką przedsięwzięcia. "Analizujemy, czy możemy kupić samolot w błyskawicznym tempie. Ale nie mamy wpływu na przyspieszenie produkcji samolotów. To trwa" - powiedział DZIENNIKOWI.

Sarkozy chciał nam sprzedać samoloty

Z kolei według polityka PO bliskiego premierowi Tuskowi producent, od którego finalnie Polska kupiłaby maszyny, musiałby zagwarantować, że do czasu ich wyprodukowania wypożyczy rezerwowe samoloty. Według nieoficjalnych informacji, największe szanse na rządowe zlecenie ma airbus produkowany przez europejski koncern EADS. Ofertę samolotu od tego koncernu jeszcze w czerwcu ubiegłego roku Nicolas Sarkozy złożył prezydentowi Kaczyńskiemu. Obiecał, że użyje swoich wpływów w EADS, aby Polacy jak najprędzej otrzymali nowy samolot. Ale po zmianie rządu sprawa upadła.