Sikorski najprawdopodobniej będzie pierwszym przedstawicielem Unii, który podejmie bezpośrednie rozmowy z przywódcami Ukrainy od kiedy 1 stycznia Kreml wstrzymał dostawy gazu dla naszego wschodniego sąsiada. "Trzy dni przed odlotem do Kijowa minister spotka się z szefami dyplomacji UE. Będzie mógł przedstawić prezydentowi Juszczence i premier Tymoszenko stanowisko całej Unii" - tłumaczy wiceminister spraw zagranicznych, Andrzej Kremer.

Reklama

Jaka jest strategia MSZ? Proszący o zachowanie anonimowości wysoki rangą polski dyplomata przyznaje, że Ukrainie grozi podporządkowanie przez Kreml. "Gruzja to mógł być tylko wstęp do nowej polityki asertywności Rosji na terenie byłego ZSRR. Następna być może będzie Ukraina. To kraj, który znalazł się w tragicznej sytuacji gospodarczej i nie potrafi przełamać paraliżu głównych ośrodków władzy. Rosjanie będą chcieli to wykorzystać. Dlatego minister Sikorski musi przekonać Ukraińców do opamiętania się i odtworzenia prawdziwej koalicji <Pomarańczowych> a nie tylko takiej, która działa na papierze" - mówi DZIENNIKOWI źródło w ministerstwie.

Paweł Wołowski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, potwierdza tą analizę. "Celem Kremla jest przekształcenie Ukrainy w państwo satelickie, które prowadzi politykę gospodarczą i zagraniczną zgodną z celami Rosji" - tłumaczy. "Obawiam się, że w 2009 roku Rosjanie wykorzystają słabość Ukrainy aby przejąć kontrolę nad tą częścią strategicznej infrastruktury, które jeszcze nie znajduje się w ich rękach. Już teraz kontrolują większość energetycznych sieci przesyłowych" - dodaje.

Stawka misji Sikorskiego jest duża. Jeśli Ukraińcy nie posłuchają jego sugestii, na dziesięciolecia mogą pożegnać się z integracją z Zachodem. Już w kwietniu na szczycie w Strasburgu przywódcy NATO mają ostatecznie zdecydować, czy Ukraina będzie miała szansę przystąpić do Sojuszu. W tym samym czasie przywódcy Unii zainicjują program Partnerstwa Wschodniego, który ma zbliżyć Kijów do Brukseli.

Reklama

Ale wylansowana przez Polskę i Szwecję inicjatywa może okazać się pustym hasłem, jeśli władze UE dojdą do wniosku, że nie warto angażować się w pomoc dla Ukrainy bo to stracony czas i pieniądze. Już teraz wiele stolic Unii wątpi, czy Ukraińcy są odpowiedniemi kandydatami dla obu organizacji. Wczoraj rzeczniczka ds. zagranicznych Komisji Europejskiej Christiane Hochmann przyznała, że Unia nie chce mieszać się w gazowy spór między Ukrainą i Rosją a interesuje ją jedynie utrzymanie dostaw gazu do Polski.

Szef MSZ będzie też starał się ratować interesy polskich przedsiębiorców w pogrążonej w kryzysie Ukrainie. Razem z nim polecą wiceministrowie skarbu, gospodarki i obrony narodowej. "Chcemy zorganizować okrągły stół polskich przedsiębiorców z premier Tymoszenko" - mówi polski dyplomata.

W Kijowie Sikorski może liczyć na dobre przyjęcie. W przesłanym właśnie do szefa MSZ liście ukraiński minister spraw zagranicznych Wołodymir Ogryzko uznał Polskę za „strategicznego partnera” i zapowiedział, że jego kraj „zrobi wszystko”, aby spełnić oczekiwania NATO.

Reklama

Jak polską inicjatywę przyjmie Kreml ? Gdy 4 lata temu prezydent Aleksander Kwaśniewski poleciał do Kijowa aby mediować między obozem „Pomarańczowych” i prorosyjską Partią Regionów, Kreml uznał to za próbę wyrwania Ukrainy ze strefy wpływów Rosji. W następnych latach stosunki na linii Warszawa-Moskwa gwałtownie się pogorszyły.

Tym razem Rosja także nie chce słyszeć o pośrednictwie Polski w gazowej wojnie z Ukrainą. "Nie mamy co liczyć na polską mediację między Ukraińcami i Rosjanami" - przyznaje minister Kremer.