Kontrraport Kamińskiego już w lutym otrzymali posłowie z sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, którzy zajmowali się zarzutami Pitery wobec Biura. "Oficjalne stanowisko szef przekazał jeszcze przed posiedzeniem komisji"- poinformował nas rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
>>> Przeczytaj "tajny" raport Pitery o CBA
DZIENNIK dotarł do treści tego dokumentu. Szef CBA zarzucił w nim Piterze użycie sformułowań "niezgodnych ze stanem faktycznym", "nieznajomość prawa", "ignorancję w dziedzinie problematyki służb specjalnych" oraz ukrycie prawdziwej daty powstania raportu jej autorstwa. Chodzi o to, że w wystąpieniach medialnych politycy PO twierdzili, że prace nad raportem zakończyły się już w grudniu 2007 roku, a znajdują się w nim informacje z połowy ubiegłego roku.
>>> Pitera: To CBA złamało tajemnicę państwową
Szef CBA również odniósł się do poszczególnych zarzutów sformułowanych w raporcie Pitery. Chodzi m.in. o opisane w dokumencie bezprawne zakupy broni, jakie zdaniem współpracownicy premiera Tuska, urządziło CBA. Mariusz Kamiński stwierdził, że zgodnie z ustawą o CBA był zobowiązany do wyposażenia w broń swoich podwładnych, wytyka też, że sprawą zakupu zajęła się także prokuratura, która nie dopatrzyła się przestępstwa. "Ale o tym już raport nie wspomina" - czytamy w stanowisku autorstwa szefa CBA.
Mariusz Kamiński podobnie rozprawia się z zarzutem o upolitycznienie operacji Biura prowadzonej przeciwko posłance PO Beacie Sawickiej. Pitera twierdziła, że CBA sprowokowało ją do wzięcia łapówki latem 2007 roku. "Nieprawda. Członkini polskiego parlamentu z własnej inicjatywy proponowała udział w przestępstwie innej osobie" - odpiera zarzuty Kamiński.
>>> Julia Pitera unika szefa CBA
Raport Julii Pitery był przez kilkanaście miesięcy jednym z najbardziej pożądanych tajnych dokumentów w Polsce. Choć powstał w grudniu 2007 roku, opinia publiczna mogła się z nim zapoznać dopiero rok później. Dopiero wtedy bowiem premier Donald Tusk zdecydował się zdjąć z raportu klauzule poufności.