4 marca 2009. CBA zatrzymuje w Trójmieście czterech mężczyzn. Wyciąga ich z łóżek, kręci film, na którym agenci liczą banknoty. Biuro milczy o szczegółach operacji - pisze gazeta.
>>> CBA sprawdzi spółki Misiaka
Agenci biura podobno udawali biznesmenów z Litwy, którzy zaproponowali biznes dwóm pomorskim przedsiębiorcom. Mieli oni uzyskać w gdyńskim magistracie decyzję o warunkach zabudowy bardzo wąskiej działki tuż przy obwodnicy.
Finał akcji CBA rozgrywa się w listopadzie 2008 roku na stacji benzynowej w Tczewie. Jeden z agentów udających Litwinów wręcza jednemu z biznesmenów 100 tysięcy złotych.
Według prokuratury, która opiera się na materiałach CBA, to biznesmeni zażądali tych pieniędzy, aby mieć na łapówki dla urzędników w zamian za korzystną decyzję o warunkach zabudowy.
>>> Służby specjalne sprawdzą państwowe spółki
Jednak aresztowany biznesmen twierdzi co innego. Według niego była to zaliczka na kupno spółki po zawarciu z "Litwinami" umowy przedwstępnej. Na dowód ma pokwitowanie. Żona biznesmena dodaje: "Chciał, by mąż wziął zaliczkę, żeby mieć pewność, że transakcja dojdzie do skutku". Biznesmeni zostają aresztowani.
W czasie przeszukania mieszkania biznesmena funkcjonariusze CBA oglądają stuzłotówki, jedna po drugiej. "Mieli listę numerów i porównywali je z naszymi banknotami" - relacjonuje żona przedsiębiorcy.
Ale pieniędzy już nie ma. Adwokat biznesmena wyjaśnia: "Z tego, co wiem, mój klient pieniądze wydał. Prowadzi pośrednictwo nieruchomości, taki wydatek w kilka miesięcy to nic dziwnego. Poza tym zbliżały się święta...".