Wycofujemy się z misji w Czadzie, Libanie, Syrii, by skupić wysiłki pod Hindukuszem. Koniec z wysyłaniem żołnierzy na kilka kontynentów. Wzmocni to naszą pozycję w NATO i pozwoli domagać się udziału w planowaniu operacji Paktu w Afganistanie oraz dowodzeniu.
>>>Polacy będą polować na talibów
Zmianę strategii wymusił kryzys. W styczniu minister finansów Jacek Rostowski nakazał resortom przygotowanie planów oszczędności. MON zapowiedziało: likwidujemy zbędne misje zagraniczne. Nie wszystkie, ale te, które nie mają nad sobą parasola NATO lub Unii Europejskiej.
Zostajemy zatem w Kosowie i Bośni (320 i 195 żołnierzy), ale opuszczamy Liban, Syrię i Czad. Pierwszym dwu misjom patronowała ONZ. W Czadzie stacjonowaliśmy pod egidą UE, ale od marca operację przejęły Narody Zjednoczone. Pobyt w Libanie kosztuje nas ok. 35 mln zł rocznie, w Syrii 9 mln. Na Czad w ubiegłym roku wyłożyliśmy 48 mln zł.
Efekt oszczędności? Zamiast wydawać pieniądze na niewielkie kontyngenty w wielu krajach, skoncentrujemy te środki w Afganistanie. Po podpisaniu przez prezydenta wniosku będziemy tam mieli co najmniej 2 tys. żołnierzy i kolejnych dwustu w rezerwie w kraju. Pojadą pod Hindukusz dopiero na sierpniowe wybory prezydenckie. Polska wynegocjowała też z Mongolią przysłanie 300 ludzi.
>>>Spór Tuska z Kaczyńskim. O 200 żołnierzy
Zajmą się ochroną polskiej bazy w Ghazni. W ten sposób więcej naszych żołnierzy będzie jeździło na patrole i operacje bojowe. Doślemy też kolejne śmigłowce Mi-24 i Mi-32, wozy bojowe Rosomak i odporne na uderzenia min pojazdy typu MRAP. W marcu Polacy przejęli dowodzenie nad lotniskiem w Kabulu. Krok po kroku stajemy się jedną z głównych sił operacji NATO.
Przedstawiciele Dowództwa Operacyjnego, komórki w MON odpowiedzialnej m.in. za misje zagraniczne, w rozmowie z nami tłumaczą, że zwiększenie sił w Afganistanie to odpowiedź na narastające tam zagrożenie. Podobnie argumentował w Kabulu Kaczyński: "NATO nie może wyjść z tego miejsca pokonane, a jeśli nie może NATO, nie może i Polska."
Przede wszystkim jednak likwidacja trzech operacji i koncentracja w Afganistanie to zasadniczy element nowej strategii. Skupieni będziemy bardziej podmiotowi. "Byliśmy zmuszeni zlikwidować misje w kilku krajach, tę wypełnimy jak należy" - dodał prezydent RP. Tym razem jest jednak nadzieja, że odniesiemy z tego wymierne korzyści polityczne.