"Na szczęście dla Polski placówka przy ONZ nie jest bardzo prestiżowa. Polska nie jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, więc aktywność ambasadora jest dość skromna" - mówi nam Marek Borowski. Jego zdaniem MSZ powinno się zgodzić na wysłanie Fotygi, dopóki Pałac Prezydencki "nie ma większych ambicji". "To cena, którą warto zapłacić, jeśli uda się przy okazji wysłać kilku dobrych ambasadorów na ważniejsze placówki" - powiedział.
>>>Prezydent szantażuje rząd w sprawie Fotygi
Borowski, który obecnie zasiada w komisji spraw zagranicznych, uważa Fotygę za bardzo złego dyplomatę. "Pani Fotyga jako szef dyplomacji była zaprzeczeniem ministra, takim anty-ministrem" - mówi.
Były marszałek Sejmu zauważa jednocześnie, że z formalnego punktu widzenia nie można Fotydze nic zarzucić. "Była ministrem spraw zagranicznych, europosłanką, więc formalnie trudno zarzucić jej, że nie nadaje się na ambasadora. Formalnie" - podkreśla Borowski.
>>>Anna Fotyga może być twarzą Polski w ONZ
Jak napisał DZIENNIK prezydent nie chce wydać listów uwierzytelniających czwórce ambasadorów. To: Jerzy Bayer (Tajlandia), Przemysław Niesiołowski (Nigeria), Ryszard Piasecki (Chile) i Paweł Dobrowolski (Cypr). Anna Niewiadomska, która ma być ambasadorem w Meksyku, i Beata Stoczyńska, która miała objąć placówkę w Nowej Zelandii, wstrzymały swój wyjazd.
Dlaczego prezydent wstrzymuje się z wydaniem listów? Bo chce w ten sposób mieć gwarancję, że premier Donald Tuska mianuje Annę Fotygę na stanowisko ambasadora przy ONZ.