Tym razem premier Donald Tusk postanowił dmuchać na zimne. I to podwójnie. Nie tylko zdecydował, że stanowisko dla prezydenta będzie dokumentem rządowym, przyjętym w formie uchwały Rady Ministrów, ale także kazał je złagodzić Sikorskiemu. Jak wynika z naszych informacji, we wtorek na posiedzeniu rządu szef MSZ przedstawił propozycję stanowiska dla Lecha Kaczyńskiego. Jednak premier miał uznać, że zbyt obszernie porusza drażliwe kwestie w stosunkach polsko-litewskich.

Reklama

>>>"Rząd nie daje prezydentowi instrukcji"

Chodziło przede wszystkim o problemy mniejszości polskiej na Litwie. "Prezydent mógłby to wykorzystać przeciwko nam i zaatakować rząd, że chce rozdrapywać jakieś rany w stosunkach z państwem przyjacielskim. Lepiej być hiperostrożnym" - tłumaczy nasz rozmówca z rządu.

Sikorski wskazówki dla prezydenta poprawił i jeszcze w ciągu dnia ministrowie w trybie obiegowym je przyjęli. DZIENNIK dotarł do części jawnej tego stanowiska. Rząd podkreśla w nim dobre relacje z Litwą, ale zaznacza, że nie przekładają się one na "rozwiązywanie nawarstwionych problemów polskiej mniejszości narodowej". Prezydent powinien wykorzystać swoje dobre relacje z prezydentem Litwy i "stanowczo przedstawić nasze postulaty". Jakie? Pomoc dla oświaty polskiej na Litwie, przyspieszenie procesu reprywatyzacji ziemi, pisownię polskich imion i nazwisk oraz złagodzenie napięcia wywołanego kontrowersjami wokół Karty Polaka.

Stanowisko rządu trafiło do Pałacu Prezydenckiego po południu. Inne dokumenty dotyczące tej wizyty MSZ przysłało już kilka dni temu. "To późno, prezydent musi się przygotować do wizyty" - opowiada jeden z urzędników.

Ranga dokumentu nie dziwi prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika: "To bardzo ważna wizyta, prezydent wystąpi w litewskim sejmie" - podkreśla. Ale nieoficjalnie urzędnicy Pałacu są zaskoczeni. "To raczej wyjątkowa sytuacja. Widocznie wzięli sobie do serca zarzuty po szczycie NATO w Baden Baden" - mówi jeden z nich.

Po ostatniej awanturze wokół wyboru Andersa Rasmussena na szefa Sojuszu Lech Kaczyński i jego współpracownicy argumentowali, że żadnego oficjalnego stanowiska rządu prezydent nie otrzymał. Jak podkreślali, takie stanowisko przyjmowane jest przez Radę Ministrów. "No to teraz będą mieli uchwały" - komentuje jeden z członków rządu.

Reklama

>>>Rząd przekazał prezydentowi... notatkę

Do tej pory to nie było regułą. Zazwyczaj instrukcje dla prezydenta wysyłał bezpośrednio MSZ. "Ostatni raz takie stanowisko uchwalone przez Radę Ministrów było przyjmowane przy okazji marcowej Rady Europejskiej dotyczącej kryzysu finansowego" - mówi nam rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Ale przyznaje, że teraz będzie uchwalane przed każdą ważną wizytą prezydenta.

Lech Kaczyński w Wilnie ma rozmawiać z prezydentem Valdasem Adamkusem i premierem Andriusem Kubiliusem. Tematem wizyty jest podpisanie deklaracji o współpracy w sprawach bezpieczeństwa, energetyki, transportu i właśnie mniejszości.

Przy okazji instrukcji znów wrócił temat możliwego spotkania premiera z prezydentem. Lech Kaczyński domaga się rozmowy z Tuskiem o tym, że rząd nie powiadomił go o katastrofie w Kamieniu Pomorskim. Do sprawy zamierza wrócić po zakończeniu żałoby. Tak utrzymują jego współpracownicy. Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak powiedział w RMF FM, że sam premier o takie spotkanie nie będzie się starał. "Pan prezydent jest bardzo wrażliwy na punkcie etykiety i precedencji i nikt nigdy do pana prezydenta się nie wprasza. Jeżeli jest zaproszenie ze strony pana prezydenta, to pan premier zawsze na nie odpowiada pozytywnie" - oświadczył Nowak. Na razie jednak kancelaria premiera żadnego zaproszenia nie dostała.

Ostatni raz prezydent i premier widzieli się dwa tygodnie temu podczas spotkania z Barackiem Obamą na szczycie w Pradze.