Gra toczy się w białych rękawiczkach - bo polskie władze oficjalnie nie mogą przyznać, że zabiegają o przejęcie połowy ukraińskiej części turnieju. "To przecież oni wyrwali te mistrzostwa, więc odebranie im nawet jednego meczu przyjęte będzie jako wielka zniewaga. Dlatego wszelkie decyzje musi podjąć suwerennie UEFA" - mówi nam jeden z wysokich urzędników z Ministerstwa Sportu.

Reklama

Oficjalnie minister sportu Mirosław Drzewiecki zgłasza tylko gotowość Polski do przejęcia odpowiedzialności. "W grze jest sześć polskich miast" - przekonywał wczoraj na kilka godzin przed przylotem do Polski Michela Platiniego, szefa UEFA. Od razu zastrzegł, że po partnersku traktujemy Ukraińców i najlepiej byłoby, gdyby turniej zgodnie z planem podzielono po połowie.

Nieoczekiwanym sojusznikiem naszych władz może być kryzys, którego skutki coraz boleśniej odczuwa nasz wschodni sąsiad. "Dlatego w 2012 będzie gotowe wszystkie 6 miast bez względu na to, co i kiedy ogłosi UEFA. By uniknąć sytuacji, że teraz UEFA wybierze po czterech gospodarzy w Polsce i na Ukrainie i nagle w 2010 czy 2011 okaże się, że na Ukrainie przez kryzys jest obsuwa" - mówi DZIENNIKOWI jeden ze współpracowników Drzewieckiego.

Dlatego polskim władzom zależy, by wybór miast gospodarzy jak najbardziej odwlec, najlepiej do września. Ukraińcy, przeciwnie, chcą decyzji już w maju, póki kryzys na dobre się nie rozszalał.

Reklama

Tyle że problemy gospodarcze na Ukrainie widzą też działacze UEFA. Jak się dowiedzieliśmy, kilka miesięcy temu sondowali polską stronę, czy Warszawa oprócz meczu otwarcia zorganizowałaby też finał imprezy. "Odpowiedzieliśmy, że będziemy gotowi, ale nie wiemy, na ile poważna to propozycja" - mówi nam członek kierownictwa resortu sportu.

Oficjalnie jednak z Michelem Platinim, który wczoraj po południu przyleciał bezpośrednio z Kijowa na inspekcję do Warszawy, nikt o tym nie będzie rozmawiał. Platini zwiedził budowę warszawskiego Stadionu Narodowego, a dziś obejrzy prezentację wszystkich sześciu miast.

>>>Chorzów i Poznań nadal w grze o Euro

Reklama

Szef UEFA Michel Platini ma dziś uzyskać dokładną informację o stanie zaawansowania przygotowań szóstki kandydatów do organizacji turnieju Euro 2012. Oprócz Warszawy, która jest pewniakiem, o trzy pozostałe miejsca walczą Poznań, Wrocław, Gdańsk, Kraków i Chorzów. Wszędzie przygotowania idą zgodnie z harmonogramem - zapewniają organizatorzy.

Dlatego ani przedstawiciele rządu, ani spółki PL 2012, która koordynuje przygotowania, ani nawet działacze PZPN nie obawiali się inspekcji Platiniego? "Nie boimy się tej wizyty" - zapewniał Mirosław Drzewiecki kilka minut przed pojawieniem się Platiniego na placu budowy Stadionu Narodowego. Wcześniej w studiu TVN 24 szef resortu sportu przekonywał: "Powinniśmy się zmieścić w czasie. Wszystko jest realizowane w stu procentach w terminie. Budujemy trzy kompletnie nowe stadiony, a trzy są przebudowywane" - wyliczał minister sportu. "Okres planistyczny mamy szczęśliwie skończony. Teraz wreszcie budujemy" - cieszył się minister Drzewiecki.

>>>Platini: Euro 2012 zorganizują najlepsi

Dlaczego Polsce tak bardzo zależy na wybudowaniu aż sześciu stadionów, skoro oficjalne ustalenia mówią o podziale turnieju po połowie: cztery stadiony u nas i cztery na Ukrainie? "To prosta strategia - mówi nam osoba z władz PZPN - nawet jeśli ostatecznie wybrane byłyby tylko cztery, to prace na dwóch pozostałych będą tak zaawansowane, że obiekty i tak powstaną dla dobra wszystkich kibiców".

Czy Platiniemu podobało się to, co zobaczył wczoraj w Warszawie? Podobno tak. Szef UEFA wyraźnie nie miał jednak ochoty na rozmowy z dziennikarzami. Zresztą nie tylko w Polsce. "Na temat stanu przygotowań nie usłyszycie ode mnie ani słowa" - mówił dziennikarzom, kończąc ukraińską część swojej inspekcji.

W Polsce kluczowe spotkanie rozpoczyna się dziś rano. Michel Platini zapozna się ze szczegółowym raportem dotyczącym stanu przygotowań Polski: o stanie budowy stadionów, lotnisk i hoteli. Gdańsk będzie mógł się pochwalić, że pierwszy rząd trybun będzie oddalony od linii autowych od 6 do 10 metrów, deszczówka na stadionie spłynie do toalet, a parkingi mieszczące 1800 aut okoli żywopłot o długość 1,6 kilometra. Z kolei Wrocław pochwali się dyskoteką i kasynem w budynku stadionu, a Poznań opinią wydaną przez głównego inspektora pracy, który wizytując w środę budowę wielkopolskiej areny, stwierdził, że przestrzegane są tam zasady BHP.

Te wszystkie informacje nie znajdą się pewnie w oficjalniej prezentacji. "Nie chcemy, aby pojawił się jakikolwiek zarzut, że którekolwiek z miast jest faworyzowane, więc powstał wspólny raport" - mówi nam jeden z autorów prezentacji.

Ale nie należy się spodziewać, że już jutro lub tuż po powrocie do szwajcarskiego Nyonu (siedziby UEFA) Platini wybierze miasta na Euro. Choć decyzja powinna zapaść już 13 maja na posiedzeniu komitetu wykonawczego piłkarskiej federacji, to najprawdopodobniej będzie ona przeniesiona na wrzesień. A wtedy może się jednak okazać, że żadne spośród polskich kandydatów nie wypadnie z organizacji mistrzostw, bo zarówno działacze UEFA, jak i polski rząd traktują dodatkowe stadiony w Polsce jako polisę ubezpieczeniową na wypadek kłopotów z organizacją mistrzostw na Ukrainie zmagającej się z kryzysem.