O możliwości popełnienia przestępstwa Krzysztof Hejke zawiadomił już prezydenta oraz marszałka Sejmu. Do jego listu dotarło Radio ZET. Jak napisała redakcja, postanowiono ujawnić informację ze względu na możliwość złamania prawa przez szefa IPN Janusza Kurtykę, a list profesora Hejke jest traktowany jako zawiadomienie o przestępstwie.
>>> Kurtyka dawał teczki, by uwieść kobietę?
Na rewelacje Krzysztofa Hejke już zareagował Instytut Pamięci Narodowej. "Nie komentujemy plotek" - powiedział DZIENNIKOWI rzecznik Instytutu Andrzej Arseniuk.
p
ARTUR GRABEK: Pańska żona została uwiedziona przez Janusza Kurtykę? Szef IPN miał zdobyć jej przychylność, przekazując jej tajne materiały Instytutu?
Krzysztof Hejke: Taką wiedzę posiadam. Proszę prześledzić publikacje "Gazety Polskiej" z przełomu lat 2006 i 2007, i zobaczyć, o jakich rewelacjach wtedy donosiła. To moja żona pisała o współpracy z SB abp. Stanisława Wielgusa czy Milana Subotica. Inne mniej istotne informacje pisali mniej znaczący reporterzy, aby rozmydlić tropy prowadzące do Kurtyki.
Dlaczego dopiero teraz zdecydował się pan ujawnić te informacje?
Skłoniła mnie do tego nagroda, jaką prezydent Lech Kaczyński przyznał Kurtyce. To odznaczenie w świetle mojej wiedzy jest zatrważające. Po drugie, tak zwana moja żona, kiedy ja byłem poza granicami kraju, dokonała włamania do mojego domu. Próbowała zabezpieczyć materiały świadczące o jej romansie z Kurtyką, a które stanowią dowód w sprawie rozwodowej. To istotny dowód przy orzeczeniu winy przy rozpadzie małżeństwa. Zabiegi Kurtyki o uwiedzenie mojej żony trwały kilka miesięcy, o czym w początkowej fazie jego zabiegów żona mnie informowała. Jego starania zakończyły się sukcesem.
Ma pan na to jakieś dowody. Mówi się o mailach, jakie Kurtyka i pańska żona wymieniali między sobą.
Nie tylko. Mam też rachunki za hotele, dokumenty IPN, które moja żona wynosiła z Instytutu, billingi jak i treści rozmów telefonicznych. Moja małżonka posunęła się do tego, że przy pomocy wynajętej ekipy rozwierciła sejf w moim domu. Policja i prokuratura prowadzi w tej chwili śledztwo w tej sprawie.
Te dowody zginęły?
Zginął mój dziennik, który prowadziłem na tę okoliczność. Inne rzeczy zostały odpowiednio zabezpieczone. Moim zdaniem są to dowody niepodważalne.
Z tego, co pan mówi, wynika, że Kurtyka mógł ujawnić tajemnice państwową, dlaczego nie zawiadomił pan prokuratury?
Ten wątek wiąże się ze sprawami obyczajowymi, chciałem chronić dziecko i nie sądziłem, że te informacje ujrzą światło dzienne.
Teraz zwróci się pan do prokuratury?
Skoro przedostało się to do mediów, to prokuratura powinna zająć się tym z urzędu.
Krzysztof Hejke - jest prof. fotografiki w łodzkiej filmówce. Był dyrektorem artystycznym "Gazety Polskiej". Jego żona Katarzyna Hejke jest wicenaczelną tego tytułu.