Zresztą od samego początku to Ławrow nadawał ton. I to taki, który bardziej przypomina czasy sowieckie. Witając o dziesiątej rano Sikorskiego w Małej Willi rosyjskiego MSZ (tzw. osobniaku), pochwalił rząd Donalda Tuska za "prostowanie pewnych odchyleń, które miały miejsce w przeszłości”. Potem na spotkanie w cztery oczy, czyli moment, w którym zapadają najważniejsze ustalenia polityczne, Rosjanin poświęcił piętnaście minut.
>>>Sikorski poczuł w Moskwie dobry rytm
Po nim obaj ministrowie przeszli do sali, w której przez przeszło dwie godziny z udziałem kilkudziesięciu doradców z różnych ministerstw zajęli się sprawami gospodarki, nauki, kultury i wymiany młodzieży. Konferencję prasową Rosjanie skrócili do zaledwie trzech pytań. Powód? Ławrow musiał lecieć do Waszyngtonu na rozmowy z partnerem, z którym Rosjanie będą kształtować przyszłość systemu bezpieczeństwa w Europie. Kluczowym tematem w tej dyskusji jest tarcza antyrakietowa. Według naszych informacji Polska wspomniała o niej w Moskwie zdawkowo. I to mimo, iż dzień wcześniej w Moskwie nowe stanowisko w tej sprawie przedstawił zastępca sekretarza stanu USA Rose Gottemoeller, sygnalizując m.in. możliwość zastąpienia bazy w Redzikowie proponowaną przez Rosjan instalacją w Azerbejdżanie.
Sikorski zrezygnował też z próby przekonania Rosjan do przyznania Ukrainie, Białorusi i innym republikom postsowieckim prawa do integracji z UE.
>>>"Polityka wschodnia i Sikorski to porażka"
"Trudno sobie wyobrazić, aby liberalizacja ruchu wizowego, która jest jednym z założeń Partnerstwa, mogła komuś zagrozić. Działania na rzecz redukcji barier, zarówno celnych, jak i niecelnych między UE i jej sąsiadami, to też coś, na czym wszyscy mogą skorzystać" - mówił Sikorski. "Przyjąłem do wiadomości słowa ministra Sikorskiego" - skomentował Ławrow.
Nic nie wskazuje również na to, aby Rosja chciała zmienić swoje stanowisko w sprawie Katynia czy budowy Gazociągu Północnego. Mimo to Sikorski sugerował wczoraj, że z Moskwą Polska może rozmawiać jak równy z równym. Szef MSZ uznał, że wraz z przyjazdem do Polski Władimira Putina na początku września "uznalibyśmy, że punkt normalizacji stosunków polsko-rosyjskich już się zakończył”. Na razie za największy sukces uznał możliwość odblokowania żeglugi przez Cieśninę Pilawską i reaktywację festiwalu piosenki rosyjskiej w Zielonej Górze.
Jednak na razie Kreml nie chce ostatecznie potwierdzić, czy szef rosyjskiego rządu rzeczywiście przyjedzie na obchody 70. rocznicy wybuchu wojny do Gdańska. A wczoraj mimo nieoficjalnych starań naszego MSZ Putin odmówił przyjęcia polskiego ministra.
W co gra Rosja? Zdaniem naszych rozmówców stosuje najlepiej znaną sobie strategię "dziel i rządź"- na dobrą PO i złe PiS. Dokładnie w ten sam sposób Moskwa działa również wobec Unii czy Ukrainy. Nie ma jednej polityki wobec UE. Gdy prowadzone są rozmowy o energetyce - Rosjanie wolą rozmowy dwustronne z krajami, które są im przychylne. Budowa Gazociągu Północnego to temat nie Bruksela - Moskwa, tylko Berlin - Moskwa. Inna kluczowa rosyjska inwestycja - gazociąg South Stream, nie zajmuje głowy dyplomatom rosyjskim przy Komisji Europejskiej, tylko w państwach bałkańskich: Bułgarii czy Serbii.
Za pomocą podobnej gry Rosja ustawia sobie niesforną Ukrainę. Ignoruje Wiktora Juszczenkę, właściwie jakby nie był prezydentem Ukrainy, a jak trzeba, lansuje skonfliktowaną z nim premier Julię Tymoszenko albo lidera opozycji Wiktora Janukowycza.
Jak taką politykę recenzują analitycy? "To klasyczna metoda, której genezy należy szukać w carskiej ochranie, a następnie w NKWD i KGB. Najpierw trzeba rozpoznać, kogo można wyłuskać do rozmów. Później go promować, a niechętnych odstawiać na margines" - mówi nam znawca Rosji i wieloletni korespondent niemiecki w Moskwie Boris Reitschuster.
Sposób, w jaki Sikorski został przyjęty przez Ławrowa, wpisuje się w tę linię. "To podziękowanie za to, że Donald Tusk prowadzi politykę wewnętrzną zgodną z interesami Rosji. Lech Kaczyński na pewno lansowałby na szczycie w Pradze stanowisko konfrontacyjne wobec Rosji. Tusk jest znany z tego, że chce się z Moskwą ułożyć" - mówi nam prokremlowski politolog Pawieł Danilin. "Kreml ma powody, by docenić Tuska. Choćby za to, że nie mówi zbyt często o Katyniu czy za wstrzemięźliwą postawę w czasie rosyjskiej wojny z Gruzją" - komentuje z kolei politolog Aleksiej Makarkin.
Jak sobie z tym radzić? "Jedynym sposobem, żeby nie dać się usidlić metodom Rosjan, jest pamiętanie o tym, o co w ich grze chodzi. Nie można dać się zwieść ciepłym słowom i uśmiechom" - podsumowuje Reitschuster.