"Od kiedy Solidarność ogłosiła, że będzie manifestowała 4 czerwca w czasie rocznicowej uroczystości pod pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku, prześladuje mnie obraz policji walącej pałkami stoczniowców pod sztandarami ze znanym znakiem. Tak to miało wyglądać - jak kiedyś. Dla Solidarności (...) miał to być symboliczny powrót do źródeł. Pokazanie wszystkim, gdzie stoi ZOMO i kto ma prawo do tradycji Sierpnia" - pisze Seweryn Blumsztajn w "Gazecie Wyborczej".

Reklama

>>> Tusk przeniósł fetę przez eurowybory

"Przywołując biblijną przypowieść o dwóch matkach kłócących się o dziecko i salomonowym wyroku, można powiedzieć, że to Tusk zachował się jak prawdziwa matka. Uniknął żenującego spektaklu obelg i oskarżeń, w którym zdeptano by po raz kolejny nasze państwo i tradycję Solidarności" - stwierdza komentator "GW".

Takiego zrozumienia dla decyzji premiera nie ma już "Rzeczpospolita". "Dlaczego nie w Pacanowie? - pytali internauci, kiedy Donald Tusk zdecydował, że obchody dwudziestej rocznicy 4 czerwca 1989 roku nie odbędą się w Gdańsku, ale w Krakowie" - pisze Dominik Zdort.

>>> Niesiołowski: Solidarność to przestępcy

"Nie jestem w stanie uwierzyć, że szef rządu akurat w Gdańsku boi się zadymiarzy. Związkowcy, jeśli zechcą, to równie dobrze mogą zablokować Kraków, podobnie jak od czasu do czasu blokują Warszawę. Nie sądzę też, aby premier obawiał się o bezpieczeństwo zagranicznych gości – bo to by oznaczało, że nie ufa policji i Biuru Ochrony Rządu" - podkreśla komentator "Rz".

>>> "Tusk jak Kiszczak i Jaruzelski"

"O co więc chodzi? Tusk chyba zdał sobie sprawę, że wraz z kryzysem przyszła pogoda dla związków zawodowych. Że nadchodzi czas masowych antyrządowych demonstracji, które mogą nadwerężyć popularność Platformy Obywatelskiej i samego Donalda Tuska - kandydata tej partii na prezydenta. Premier wykonuje więc uderzenie wyprzedzające. Chce skompromitować Solidarność" - uważa Zdort.