Czy zanosi się na ściślejszą współpracę? "Złożyliśmy prof. Gilowskiej różne oferty. Teraz wszystko zależy od niej" - mówi rzecznik PiS Adam Bielan.

Reklama

Pierwszy publiczny atak Gilowskiej na rząd PO nastąpił w czwartek podczas spotkania prezydenta Lecha Kaczyńskiego z ekonomistami. Na drugi nie trzeba było długo czekać. Gilowska pojawiła się na sobotniej konwencji PiS we Wrocławiu. Znana z ciętego języka i tym razem nie rozczarowała działaczy PiS. Ostro skrytykowała Platformę. A rządowi Tuska pokazała żółtą kartkę.

>>>Zyta chce się odegrać na Tusku

"Ilość głupot wypowiadanych na temat naszych rządów jest przerażająca. Chcę powiedzieć Polakom, że zostawiliśmy gospodarkę i finanse w stanie znakomitym. Nasi następcy, którzy obiecywali cuda, nie wiem jakiego rodzaju, otrzymali od nas spuściznę, jakiej można było tylko pozazdrościć" - mówiła Gilowska. Skrytykowała też założenia deficytowe Platformy. "Musieli wiedzieć wiosną 2008 r., że te obietnice są bez pokrycia. Mimo to upierali się, że tenże deficyt w finansach publicznych w 2008 r. wyniesie 2,5 proc. Okazało się, że deficyt jest 3,9 proc. PKB. Różnica pomiędzy 2,5 proc. a 3,9 proc. to jest 18 mld zł. Jak można się tak pomylić?" - pytała była wicepremier.

Ściągnięcie Gilowskiej na konwencję to zaplanowana strategia wyborcza PiS. By wykorzystać potencjał byłej wicepremier, mówił jeszcze w styczniu na jednym z komitetów politycznych Jacek Kurski. Jednak wtedy stan zdrowia Gilowskiej nie był najlepszy, dlatego nikt tego nie podchwycił. Jednak na początku roku była minister finansów przeszła operację serca. To od jej powodzenia zależało, czy powrót Gilowskiej na pierwszą linię politycznego frontu będzie możliwy. Operacja się udała, a stan zdrowia Gilowskiej poprawił.

Jakiś czas temu Gilowską w jej domu w podlubelskim Świdniku odwiedził prezes PiS. Nasi rozmówcy twierdzą, że nie złożył jej wtedy żadnej konkretnej propozycji. "Prezes obawiał się, że Gilowska powie, że chce startować do Parlamentu Europejskiego. Byłby problem, bo jednynką w Lublinie była już zajęta" - opowiada jeden z posłów PiS. I dodaje: "Na szczęście Gilowska o europarlamencie nie wspominała."

>>>Gilowska - kobieta trudna, lecz bezcenna

Reklama

Kiedy eurokampania na dobre wystartowała, pomysł wykorzystania Gilowskiej powrócił. O byłej wicepremier przypomnieli sobie spindoktorzy PiS: Adam Bielan i Michał Kamiński.

Z misją przekonania, by zachęcić Gilowską do udziału w konwencji, pojechali do niej Kamiński i Tomasz Dudziński. Długo nie musieli namawiać. "Gilowska to zwierzę polityczne. I chyba tęskni już za polityką" - mówi polityk PiS. Podobnie uważa Marek Migalski:

"Profesor Gilowska miała ogromną ochotę publicznie wypowiedzieć się i zrecenzować politykę rządu Donalda Tuska". Migalski dodaje: "Pani profesor jest dla nas jak powiew świeżego powietrza. Bardzo bym chciał, aby Zyta Gilowska była naszą "cudowną bronią" w tej kampanii."

A bronią Gilowska rzeczywiście ma być. Plan jest prosty. Była wicepremier, jako autorytet PiS ma boleśnie punktować rząd Tuska oraz mówić o sukcesach rządu Jarosława Kaczyńskiego. "Gilowska ma występować w roli eksperta. Ma pokazać dorobek PiS oraz wytknąć to wszystko, co zmarnowała Platforma" - potwierdza rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Rola Gilowskiej ma się jednak nie ograniczać wyłącznie do kampanii przed czerwcowymi wyborami. Nieoficjalnie politycy przyznają, że PiS brakuje rozpoznawalnych twarzy. "PiS sam zaczął odcinać sobie skrzydła. Odeszli przecież Paweł Zalewski i Ludwik Dorn. Przywódcy partii doszli do wniosku, że potrzebują rozpoznawalnych twarzy, że potrzeba nam nowych liderów" - zaznacza jeden z naszych rozmówców.

p

Prof. Zyta Gilowska o Donaldzie Tusku, Jarosławie Kaczyńskim, PiS i PO:

"Mamy znakomitego kandydata na prezydenta, wierzymy, że Donald Tusk wygra. Donald Tusk jest dla mnie jak brat, Jan Rokita również. Niech nasi wrogowie nie liczą na to, że zaczniemy się spierać. Nic z tego." (2.05.2005)

"Jarosław Kaczyński ma zalety, których nie ma Donald Tusk: jest ciepły i słowny. Obaj całują kobiety w rękę. Kiedy premier całuje w rękę, to zauważam jakąś niezgrabność tego gestu. Donald zawsze całował bardzo zgrabnie, ale przy okazji chciał mi odgryźć palec." (16.09.2007)

"Donald Tusk jest zawodowym politykiem. To raczej nie można być naiwną dzieweczką, żeby się tak długo w polityce - i to na szczycie - utrzymać. Nie jest też jakimś prostodusznym Kandydem." (13.12.2008)

"Ilość głupot wypowiadanych na temat naszych rządów (PiS) jest przerażająca. Chcę powiedzieć Polakom (...), że zostawiliśmy gospodarkę i finanse w stanie znakomitym. Nasi następcy (PO), którzy obiecywali cuda, nie wiem, jakiego rodzaju, otrzymali od nas spuściznę, jakiej można było tylko pozazdrościć." (9.05.2009)