Przed Reichstagiem w Berlinie stanął fragment muru Stoczni Gdańskiej oraz kilkadziesiąt pulpitów mulimedialnych eksponujących najważniejsze nazwiska oraz cyctaty z okresu transformacji.Nie ma tam wzmianki o Annie Walentynowicz czy Andrzeju i Jaoannie Gwiazdach - informuje "Nasz Dziennik". Według gazety marszałek Bronisław Komorowski otwierając wystawę nie wspomniał też ani słowem o roli Kościoła czy Janie Pawle II.
Jedne z rozmówców "ND" twierdzi, że wybór był taki, aby Niemcom pokazać rozpoznawalne przez nich postacie - ikony. Dlatego zaserwowano im Lecha Wałęsę odbierającego Pokojową Nagrodę Nobla czy Bronisława Geremka.
>>>Wałęsa zaprasza Walentynowicz i Gwiazdów na imieniny
Jednak historyk Jan Żaryn, doradca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, twierdzi, że rolą takiej wystawy powinno być poszerzanie wiedzy Niemców na temat historii Polski i jej roli w zmianach ustrojowych w Europie. "Dlatego zamiast utrwalać stereotypy, powinna zostać poszerzona dostępność do informacji na ten temat" - mówi nam Żaryn.
Anna Walentynowicz działaczka Wolnych Związków Zawodowych pracowowała w Stoczni Gdańsk jako operator suwnicy. Za swoją nielegalną związkową działalność została dyscyplinarnie zwolniona z pracy na 5 miesięcy przed emeryturą. Decyzja dyrekcji wywołała 14 sierpnia 1980 roku strajk, w czasie którego powstała Solidarność, a Walentynowicz - i zwolnionego niedługo potem Lecha Wałęsę - przywrócono do pracy.