Słowa Wałęsy to reakcja na uroczysty jubileusz jej 80. urodzin, który zorganizowano w ubiegłym tygodniu w Pałacu Prezydenckim. "Jest pani i będzie w encyklopediach" - mówił wtedy Lech Kaczyński. A Krzysztof Wyszkowski zwrócił się do szefa PiS o nadanie Annie Walentynowicz przydomka "Anna Solidarność".
>>> Macierewicz: Ty jesteś cudem Polski
To najwyraźniej nie spodobało się pierwszemu przywódcy "Solidarności", który wczoraj postanowił zamieścić na jej temat wpis na blogu. Zdaniem Wałęsy rola Walentynowicz w działalności związku jest mocno przeceniana. "Z tego, co wiem, pani Anna Walentynowicz nie należała do <Solidarności>, a z tej w której ja byłem, została wydalona. Była też wrogiem zwalczającym legalnie wybranych działaczy" - pisze Wałęsa.
Podkreśla przy tym, że Anna Walentynowicz nie była nigdy solidarna z "Solidarnością" i ze strukturami "Solidarności". W jego ocenie w "S" "od zawsze wprowadzała anarchię, rozrabiając demokratyczne struktury i niszcząc demokratycznie wybranych działaczy". I jak twierdzi Wałęsa właśnie za tego typu zachowania została w początkowym okresie w 1981 r. wydalona z "Solidarności" i nigdy do tego ruchu nie wróciła. Rozpowszechniała za to szkodzące związkowi kłamstwa i pomówienia. Wałęsa zapewnia, że swoje twierdzenia jest w stanie udowodnić.
"To z całą pewnością nie jest grzeczne ze strony pana prezydenta. W polskiej historii jest miejsce i dla niego, i dla pani Walentynowicz" - komentuje wypowiedź byłego prezydenta historyk IPN prof. Jan Żaryn i przypomina, że to Walentynowicz wraz z kilkoma koleżankami 16 sierpnia 1980 roku uratowały strajk w stoczni. "Tym samym dając amunicje Wałęsie do walki z systemem" - podkreśla.
Wałęsa toczy spór z Walentynowicz od roku 1980. Już wtedy skonfliktowana z nim Walentynowicz uważała, że Wałęsa współpracuje z SB. Swoje oskarżenia powtarzała wielokrotnie, nazywając byłego prezydenta agentem o pseudonimie Bolek.