"To jest wielka rzecz poprawić wynik wyborów parlamentarnych sprzed ponad półtora roku, rządząc w trudnych warunkach globalnego kryzysu" - mówił po ogłoszeniu wyników Donald Tusk. I było widać, że zarówno premierowi, jak i całej czołówce PO spadł kamień z serca. Politycy tej partii zgromadzili się na Foksal, gdzie PO zorganizowała swój wyborczy wieczór. Kiedy tylko pojawiły się na ekranach wyniki, w sali rozległy się brawa i skandowanie: "Donald Tusk, Donald Tusk". A Tusk zadowolony podziękował wszystkim za udział w głosowaniu. "Wierzę, że już od jutra będziemy odgrywali większą rolę w Europie" - mówił premier. "A w sali zapanował nastrój odprężenia. Będzie szampan?" - pytamy Sławomira Nowaka.
>>>Platforma pewnie pokonuje PiS. Reszta w tyle
"Piccolo na pewno" – odpowiada. "Huebner złoiła skórę Kamińskiemu" - cieszył się Nowak. Ale sondaże nie pokazywały wszystkich okręgów. Paweł Zalewski rozmawiał z Jackiem Kozłowskim. "Jak Mazowsze?" "Jeszcze nie wiem, nie znam wyników" - niepokoił się Kozłowski. Później okazało się, że pod znakiem zapytania stoi mandat dla "jedynki" PO na Podkarpaciu Mariana Karzaklewskiego.
Tusk dziękował wszystkim: "Gratuluję koleżankom i kolegom z PiS, SLD, a szczególnie serdecznie z PSL" - mówił premier, a potem te gratulacje powtarzali pod adresem konkurentów także politycy innych partii.
Podobna atmosfera panowała w sztabie Prawa i Sprawiedliwości, które swój wieczór wyborczy postanowiło spędzić na ludowo. W siedzibie partii kapele ludowe już od godz. 21 przygrywały, ale sala była prawie pusta. Tuż przed 22 działacze próbowali telefonicznie ściągnąć jeszcze trochę publiki, ale gdy o 22 na telebimie pojawiły się wyniki sondaży, główna sala nawet w połowie nie była pełna. Nerwy napięte do ostatniej chwili. "Nie jest dobrze, nie jest dobrze" - szeptali politycy. Gdy jednak na monitorach słupki zatrzymały się przy 31 proc., wyraźnie było słychać westchnienie ulgi. "Jestem przekonany, że nasze koleżanki i koledzy będą w Parlamencie Europejskim zabiegali o to, co jest w naszym haśle: <Więcej dla Polski>" - mówił Jarosław Kaczyński. Wokół niego pojawiły się prawie same uśmiechnięte twarze. Prawie, bo Adam Bielan i Ryszard Czarnecki wyglądali na mocno rozczarowanych. Obaj mimo nie najgorszego poparcia dla całej partii mogą nie dostać mandatu. Po pół godzinie sztab PiS opustoszał.
Kiepskie nastroje panowały w sztabie lewicy. Grzegorz Napieralski do sztabu przybył jeszcze uśmiechnięty. Mówił, że spodziewa się dwucyfrowego wyniku. Ale kiedy wybiła 22, TVP 1 pokazała znacznie gorszy wynik - poniżej 10 proc. "To i tak więcej dwa razy, niż nam niektórzy dawali" - pocieszał kolegów. Spięty był też stojący za jego plecami Wojciech Olejniczak, bo jego mandat stał pod znakiem zapytania. Inni, młodsi działacze krótko potem śpiewali ironicznie: "Gdy nie znajdziemy się w parlamencie, co z nami będzie."
Nastroje w SLD polepszał słabiutki wynik Centrolewicy. "Zjednoczonej lewicy długo nie będzie, centrolewica jest zbyt słaba, by się jednoczyć" - komentowali działacze SLD.
Natomiast ludowcy byli zadowoleni. Najważniejszy cel: przejście wyborczego progu został zrealizowany. A cztery zdobyte mandaty to dokładnie tyle, ile politycy stronnictwa przewidywali.
Kompletną klapą wybory okazały się dla Libertas. "Każdy wynik poniżej 5 proc. jest porażką. Trudno było nam nawiązać równorzędną walkę z partiami parlamentarnymi, a mimo to zdobyliśmy 1 proc." - bronił ugrupowania Artur Zawisza.