"Byłem kiedyś z wizytą w Holandii, gdzie przyglądałem się kampanii wyborczej. Oprócz oficjalnych spotkań zwiedzaliśmy też Amsterdam. Jedną z atrakcji były oczywiście coffee shopy. Nasz gospodarz kupił tam coś, pokazał, zapalił i nawet dał spróbować" - powiedział Grzegorz Napieralski w wywiadzie dla "Wprost Light".
>>> Donald Tusk ostrzega: Narkotyki to zło
Ale zaraz zastrzega, że się nie zaciągał. "Co ja z tego miałem? Nawet nie umiem zaciągnąć się R1, najlżejszym papierosem, a co dopiero skrętem. Naprawdę, mam autentyczny wstręt do papierosów. Nikt w rodzinie u mnie nie palił i ja zapachu tytoniu nie cierpię. Po prostu nie umiem się zaciągać" - podkreślił.
Dodał też. że z używek najbardziej poważa alkohol, ale nie lubi dużo pić. "Jak są jakieś imieniny, to, owszem, lubię się napić, ale najchętniej wytrawnego czerwonego wina. Lubię tokaja i wina mołdawskie, do tego najlepiej ser i winogrona. Na drugim miejscu u mnie jest czysta biała wódka. W kieliszkach i nigdy pod śledzia" - podkreślił.
W ubiegłym roku do palenia trawki przyznał się premier Donald Tusk. "Życie w hotelach robotniczych i ten typ pracy nie sprzyjają lekturom Platona. Do tego sąsiedztwo elektryków w pokoju obok, których nigdy przez te kilka miesięcy nie widziałem trzeźwych" - mówił książce "Donald Tusk. Droga do władzy". "Jednym słowem: palił pan, ale się nie zaciągał? - dopytywali się dziennikarza. "W życiu nie użyłbym tej obłudnej clintonowskiej formuły, ale naprawdę nie ma o czym mówić".