"Nadal jest dwóch kandydatów na stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego. Po męskiej rozmowie doszliśmy do wniosku, że przystąpimy do głosowania, które wyłoni kandydata EPP na przewodniczącego PE" - powiedział Donald Tusk. Jest ono zaplanowane na 7 lipca.
>>>Migalski założył blog i kpi ze spotkania Tuska z Berlusconim
Szef rządu przyznał, że Berlusconi w negocjacjach wytknął nam to, że Lech Kaczyński wciąż nie podpisał traktatu lizbońskeigo. Jednak - jak zaraz dodał - nie uważa, by decyzja prezydenta osłabia naszą pozycję w negocjacjach.
"Odniosłem wrażenie, że Włochom zależy na ekwiwalentach, w zamian za poparcie Jerzego Buzka" zaznaczył Tusk. O co mogą walczyć Włosi? Można usłyszeć spekulacje, że Silvio Berlusconi chce wytargować stanowisko szefa unijnej dyplomacji.
Przed spotkaniem z Tuskiem włoski premier zapowiedział twardą walkę. "Włochy to kraj założycielski Europy. Byliśmy zawsze lojalni wobec Francji i Niemiec. Mamy kandydata, który od 5 lat jest wiceprzewodniczącym europarlamentu. To osoba poważna, praktykujący katolik. Ale oczywiście podporządkujemy się decyzji EPP" - mówił przed spotkaniem Silvio Berlusconi.
Technicznie spóźnienie czy afront
Premier Włoch spóźnił się na spotkanie z Donaldem Tuskiem. Polska strona dostała pismo od Włochów - spóźnienie Berlusconiego wynikało jego wcześniejszego spotkania z dyrekcją Fiata, który przygotowuje się do wykupienia Opla.
>>> O Buzka wspólnie powalczą Tusk z Kaczyńskim
W rozmowie z DZIENNIKEM rzecznik rządu Paweł Graś nie chciał dopatrywać się w spóźnieniu Berlusconiego złych akcentów ani próby pokazania, że polski premier nie jest partnerem dla włoskiego lidera. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że Berlusconi nie uznaje czegoś takiego jak sztywny kalendarz i często spóźnia się na różne spotkania.