"Buntownikom" przewodził Krzysztof Piesiewicz, a wsparł go rzecznik praw obywatelskich. Dlaczego nie chcieli poprzeć poprawki? Czyżby nie przeszkadzało im, że wśród posłów i senatorów mogą znaleźć się przestępcy? "Konstytucja to nieodpowiednie miejsce do wprowadzania takich ograniczeń" - tłumaczy Piesiewicz. I dodawał, że taki zakaz powinien znajdować się w ordynacji wyborczej.
>>> Przez PO przestępcy nie znikną z Sejmu?
Problem z tą poprawką miało także PiS, choć też ją ostatecznie poparło. Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski podkreślał, że taka zmiana konstytucji uderzy nie tylko w Andrzeja Leppera czy Renatę Beger, ale także w tych polityków, którzy w okresie PRL byli skazywani za działalność opozycyjną. Bo jednogłośnie przyjęta w marcu przez Sejm zmiana konstytucji mówi o "skazanych", a nie "karanych".
Prace nad zakazem kandydowania dla przestępców ruszyły w Sejmie poprzedniej kadencji. Propozycję zgłosiła PO. Chciała zakazać kandydowania wszystkim skazanym. Ostatecznie stanęło na tych, którzy zostali skazani prawomocnie za przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego.
Kogo z byłych posłów dotknie wprowadzony zakaz? Głównie tych, których w Sejmie już nie ma. Takich jak poseł Jan Bestry skazany w latach 80. Jako konduktor zgwałcił podróżną. Twierdził, że tylko ją pobił. Bestry dostał się do Sejmu z list Samoobrony. Tak samo jak Renata Beger skazana za fałszowanie podpisów wyborczych. Jej dawny szef Andrzej Lepper ma na koncie aż sześć prawomocnych wyroków.
>>> Beger skazana na dwa lata " w zawiasach"
Ale nie tylko w ławach Samoobrony zasiadali skazańcy. Powtórnie ubiegać się o mandat nie mogliby senator Aleksander Gawronik i poseł AWS Marek Kolasiński. Oraz cała plejada gwiazd lewicy, od Aleksandry Jakubowskiej przez Andrzeja Pęczaka po Henryka Długosza.