Przepisy mówią jasno - umowa o wzajemnym świadczeniu, na którą powołuje się Paweł Graś, obciąża nieruchomość. Gdyby ktoś chciał kupić willę od niemieckiego biznesmena, powinien wiedzieć, że inna rodzina - w tym wypadku rzecznika rządu - zajmuje część domu. Taka informacja powinna znaleźć się w księgach wieczystych nieruchomości - pisze "Rzeczpospolita". Tylko że w dokumentach nie ma o wzmianki o umowie.

Reklama

>>>Młodzieżówka PiS zbiera pieniądze na Grasia

Urzędnicy skarbówki próbują ustalić, gdzie jest umowa Grasia z biznesmenem. Zresztą w księgach wieczystych jest więcej bałaganu. Brakuje w nich na przykład informacji, że zajmowany od 13 lat przez ministra pałacyk w Zabierzowie jest zabytkiem. Nie zgadzają się również wpisy dotyczące praw do własności nieruchomości. Z dokumentów nie wynika też, kto, kiedy i za ile kupił pałacyk.

Paweł Graś konsekwentnie odmawia udostępnienia dziennikarzom umowy, na mocy której mieszka w willi niemieckiego biznesmena. "Prosił, żeby państwu przekazać, iż wszelkiewyjaśnienia będzie składał stosownym organom skarbowym" - napisała do "Rzeczpospolitej" asystentka ministra.

Wygląda na to, że rzecznik rządu będzie musiał się wytłumaczyć przed skarbówką.

>>>Graś: Nie jestem niemieckim agentem