DZIENNIK ustalił, że Kamiński może opowiedzieć o losach płyty CD z nagraniami rozmów, jakie zdaniem biura prowadzili ze sobą Andrzej Lepper i Ryszard Krauze. Do tej pory stenogram z tej rozmowy nigdy w trwającym już dwa lata postępowaniu nie był badany przez śledczych. Czy dzięki niemu uda się ustalić ponad wszelką wątpliwość, jak doszło do zdrady sekretów operacji? Do dziś sprawa rozmowy jest jedną z największych tajemnic wymiaru sprawiedliwości.

Reklama

>>> Afera przeciekowa. CBA ma nowe dowody

Nie chce jej także komentować Ryszard Krauze. "Pana Prezesa Ryszarda Krauzego wiąże tajemnica tego dochodzenia. W związku z powyższym nie może on na nie udzielić odpowiedzi"- napisał w odpowiedzi na nasze pytania Marek Zieleniewski, szef służb prasowych Prokomu.

Zrekonstruowaliśmy losy nieznanego do tej pory materiału, który zdaniem CBA jest dowodem. Funkcjonariusze zorientowali się, że mają nagranie, które uznali za zapis rozmowy Leppera z gdyńskim przedsiębiorcą, dopiero na początku listopada 2007 roku.

>>> Lepper do CBA: Nic na mnie nie macie

Jesienią 2007 roku tajne pismo z informacją o nagraniu trafia do ABW, które poszukuje winnych przecieku. Dzieje się to już po odejściu z funkcji szefa ABW Bogdana Święczkowskiego, bliskiego współpracownika ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Po paru dniach do CBA trafia odpowiedź, że funkcjonariusze agencji... nie są zainteresowani tym materiałem. "W tym czasie to było śledztwo, które musiało umrzeć. Wiedzieliśmy, że nowy szef z PO nie będzie miał ochoty zajmować się sztandarowym śledztwem dla PiS" - mówi nam wysoki rangą oficer agencji.

Krótko potem w ABW rozwiązano zespół, który rozpracowywał sprawę przecieku. Agencja nie chce komentować, dlaczego tak się stało. "Proszę pytać w prokuraturze" - usłyszeliśmy w biurze prasowym.

Reklama

Wówczas CBA wysłało pismo wraz ze stenogramem tej rozmowy do Prokuratury Krajowej i do ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Jednak funkcjonariusze biura antykorupcyjnego nie dostali żadnej odpowiedzi.

>>> CBA nie zajmie się aferą przeciekową

Także w prokuraturze rozsypał się zespół, który rozpracowywał przeciek. Dziś sprawę prowadzi jeden prokurator. I jak dowiedział się DZIENNIK, w warszawskiej prokuraturze rozważane są różne sposoby umorzenia śledztwa. Pierwszy zakłada, że nie było przecieku. To oznaczałoby, że bez konsekwencji ze sprawy wyszliby Ryszard Krauze oraz były minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek, który odwiedził go w noc poprzedzającą finał operacji CBA.

Druga wersja, która zakłada jednak istnienie przecieku, przewiduje umorzenie sprawy z powodu "nie wykrycia sprawcy”. "Prokuratura nie informuje o planowanych działaniach" - ucina Mateusz Martyniuk, rzecznik warszawskiej prokuratury.