"Zostałem pozwany do sądu przez niejakiego Jan Kobylańskiego za słowa, które napisałem w mojej książce <Strefa zdekomunizowana>, o tym, że pan Kobylański jest antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy" - poinformował dzisiaj szef polskiej dyplomacji.

Reklama

Dodał, że Kobylańskiemu nie spodobała się również inna jego wypowiedź, że dopiero minister Władysław Bartoszewski miał "dość jaj", żeby Kobylańskiego odwołać z funkcji konsula honorowego w Urugwaju.

"Zmuszony jestem podtrzymać słowa, które zapisałem w książce. Będę czekał na proces i postaram się tę tezę udowodnić" - podkreślił Sikorski, zaznaczając, że nie będzie krył się za immunitetem parlamentarnym.

Kobylański w 2004 r. został oskarżony przez "Gazetę Wyborczą" o kolaborację z hitlerowcami i o to, że w czasie II wojny światowej miał być szmalcownikiem i wydać gestapo członków rodziny żydowskiej. Kobylański temu zaprzecza. IPN, który prowadził śledztwo w tej sparwie nie znalazł niezaprzeczalnych dowód jego winy.

Reklama

>>> Kobylański ruszył do sądowej ofensywy

W 2005 r. TVP ujawniła dokumenty, z których wynika, że w 1953 r. prokurator generalny Austrii ostrzegał przed Kobylańskim władze Paragwaju, dokąd ten początkowo wyemigrował (potem przeniósł się do Urugwaju). W tym dokumencie określono Kobylańskiego jako "niebezpiecznego agenta, prowokatora i sowieckiego szpiega".

Kobylański w latach 80. zajął się działalnością polonijną. Przez dziesięć lat był honorowym konsulem RP. Z funkcji tej usunął go w 2000 r. szef MSZ Władysław Bartoszewski. Powodem było m.in. atakowanie przez Kobylańskiego polskich ambasadorów w Ameryce Płd.

To dzięki pieniądzom Kobylańskiego o. Tadeusz Rydzyk mógł budować w Toruniu nowe studio swojej telewizji Trwam. "Atak na pana Kobylańskiego, to nie jest na pana Kobylańskiego, tylko to jest uderzenie w Radio. Może wrócimy kiedyś do tego. Ja nie chcę w tej chwili się wypowiadać. Na człowieka, który ma wielkie zasługi uderzają, kłamią na niego" - mówił o. Rydzyk na antenie swego radia.