W listopadzie ubiegłego roku Sąd Apelacyjny uchylił ze względów formalnych wyrok, na mocy którego Milczanowski został co prawda uznany winnym złamania tajemnicy państwowej, ale stwierdzono jednocześnie, że działał w stanie wyższej konieczności.
>>> Oto spowiedź polskiego superszpiega
Były szef MSW mówił przed obecnym procesem, że ma nadzieję na powtórne uniewinnienie i że nie będzie składał nowych wniosków dowodowych. Takie wnioski złożył Oleksy, który w tym procesie był oskarżycielem posiłkowym. Sam Oleksy twierdził, że "sprawa rusza od początku" i żądał dla Milczanowskigo półtora roku więzienia w zawieszeniu. Ale sąd nie podzielił jego zdania.
W lutym 2008 roku sąd uznał, że Milczanowski naruszył tajemnicę państwową, ale działał w stanie wyższej konieczności i uniewinnił go. Uznano, że były szef MSW przekazując informacje operacyjne w sprawie rzekomej współpracy Oleksego z obcym wywiadem, znajdował się w sytuacji wyjątkowej i dobro niższej wartości - tajemnicę państwową - poświęcił dla dobra wyższego - interesu państwa.
21 grudnia 1995 roku szef MSW Andrzej Milczanowski powiedział, że premier Józef Oleksy był źródłem informacji dla wywiadu ZSRR, a później Rosji. Miał pseudonim "Olin" i kontaktował się m.in. z oficerem KGB Władimirem Ałganowem.
Sprawa rzekomego szpiegostwa Oleksego, ujawniona na kilka dni przed końcem kadencji prezydenta Lecha Wałęsy, wywołała kryzys polityczny. Oleksy nazwał sprawę prowokacją, bo MSW miało sugerować za kulisami jego odejście z urzędu premiera. Zaprzeczył, by był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem.
>>> Lewic a: Oleksy miał przegrać z Wałęsą
Na początku 1996 roku Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie. W kwietniu śledztwo umorzono z powodu niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP na temat Oleksego można traktować "wyłącznie jako poszlaki". Do dziś nie wiadomo, kto był agentem KGB o kryptonimie Olin.