"Platforma dąży do narzucenia PiS statutu niesuwerennego klubu" - mówi Macierewicz w rozmowie z DZIENNIKIEM. Zgodnie z porozumieniem PO zgodzi się na poszerzenie składu tak, że sama będzie mieć w niej trzech posłów, a partia Jarosława Kaczyńskiego - dwóch. Według naszych informacji PiS zaproponuje Zbigniewa Wassermanna i Marka Opiołę, zaufanego prezesa partii. Ale inne źródło z PiS zaznacza: "Dyktatowi się nie poddamy, więc pewnie znów będzie wojna. Tyle że w komisji już będzie zasiadał przynajmniej Wassermann".
Historia sporu o speckomisję sięga początku obecnej kadencji Sejmu. PO chciała, żeby komisja liczyła pięć osób: dwóch przedstawicieli Platformy i po jednym pośle z pozostałych trzech klubów. PiS oponowało. Wiele razy politycy tej partii wskazywali, że PiS nie może mieć takiej samej liczby przedstawicieli co pięć razy mniejszy klub ludowców. W rzeczywistości spór dotyczył jednak czego innego.
W PiS jest dwóch najważniejszych ludzi zajmujących się służbami: Antoni Macierewicz i Zbigniew Wassermann. Jarosław Kaczyński chciał zaspokoić ambicje każdego z nich. Na przeszkodzie stanęło jedno miejsce w komisji przypadające dla PiS. Partia Kaczyńskiego bezskutecznie domagała się poszerzenia jej składu i w konsekwencji zbojkotowała prace speckomisji. Od początku kadencji obraduje ona w czteroosobowym składzie, gdzie jedynym przedstawicielem opozycji jest Janusz Zemke z SLD.
Ale bojkot prac komisji zaczął doskwierać PiS. "Nie wiemy przez to, co dzieje się w służbach. Nie ma też w składzie komisji nikogo, kto zadałby jednemu czy drugiemu ich szefowi trudne pytanie, bo Zemke to przecież w tych sprawach niemal koalicjant PO" - mówił DZIENNIKOWI wielokrotnie jeden z ważnych polityków PiS.