Amerykanie dostarczyli CBA fałszywe dokumenty firmy, która miała inwestować na Helu. Był to lep, na który złapała się Sawicka. Papiery od FBI poświadczały, że taka firma faktycznie istnieje. Według Radia ZET CBA miało też do dyspozycji amerykańskiego agenta, który podczas prowokacji udawał biznesmena z USA.

Reklama

"Na trop udziału FBI w sprawę Sawickiej wpadła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do tej pory nikt nie wie co z tym zrobić, bo zakrawa to na międzynarodowy skandal" - mówi radiu proszący o zachowanie anonimowości wysoki rangą polityk Platformy Obywatelskiej.

Urzędnik CBA, na którego powołuje się rozgłośnia, potwierdza te informacje. "FBI nam ufało. Przygotowali część <legendy> wykorzystanej przy sprawie pani poseł z Platformy. Z tym, że Amerykanie wyraźnie zastrzegli sobie, że dokumenty, które dostarczają mają być wykorzystywane przy śledztwach stricte kryminalnych i gospodarczych. Żądali, aby informować ich o sposobie wykorzystania dokumentów. O tym, do jakiej sprawy została wykorzystana ich <legenda> dowiedzieli się post factum. W tym samym momencie zerwali z nami kontakty. Oni nie chcą się spotykać" - opowiada agent.

FBI zaprzecza jednak tym rewelacjom. "Współpracowaliśmy z CBA w 2007 roku, robimy to w tym roku i nie ma żadnej zmiany" - mówi Radiu ZET oficer FBI John Bieńkowski.

Sprawa współpracy FBI i CBA zelektryzowała Platformę. Minister odpowiedzialna za walkę z korupcją, Julia Pitera, przypuszcza, że mogło zostać naruszone prawo. "Nie przypominam sobie, żeby przepisy ustawy o CBA dopuszczały tego typu działania na terenie Polski. Ta rzecz wymaga wyjaśnienia” - mówi Pitera.

Sprawa Sawickiej tuż przed wyborami wywołała polityczną burzę. Posłanka PO skontaktowała podającego się za biznesmena agenta z burmistrzem Helu. Chodziło o załatwienie przetargu na atrakcyjny grunt. Sawicka opowiadała też, że można "kręcić lody" na prywatyzacji służby zdrowia.