Ostatni tydzień minął pod znakiem wielkiego zamieszania kompetencyjnego między dwoma najważniejszymi politykami w państwie. Ostry spór o skład polskiej delegacji w Brukseli, odmowa udostępnienia samolotu rządowej floty i brak porozumienia w sprawie wspólnego stanowiska na Radzie Unii - wszystko to wywołało falę krytyki w mediach i głęboki podział opinii publicznej.
Mocno spolaryzowana jest też opinia Polaków na temat sporów dotyczących ważnych kwestii społecznych: reformy ochrony zdrowia, emerytur pomostowych i przyszłości polskich stoczni. Ale te podziały umacniają raczej przywiązanie wyborców do prowadzących w rankingach - PO i PiS - oraz nie burzą lojalności elektoratów wobec partii.
Jednak są też sygnały, które powinny zaniepokoić polityków. Sondaż TNS OBOP dla DZIENNIKA wskazuje na powiększanie się grupy osób, które nie zamierzają wziąć udziału w wyborach. Obecnie jest to 28 procent, na początku października było to 26 procent, a na początku września brak chęci glosowania deklarowało tylko 17 procent.
Skąd ten przyrost? Najwięcej osób wskazuje na brak zaufania do całej klasy politycznej i złą opinię o politykach. Kolejny powód to rozczarowanie partii, którą poparli w poprzednich wyborach.
W sondażu przeprowadzonym po konflikcie prezydent-premier PO uzyskała 53 proc. poparcia, PiS - 25 proc., SLD - 10 proc., PSL - 5 proc., LPR i Samoobrona - po 2 proc., inne partie - 3 proc. 13 proc. badanych nie wiedziało, na kandydatów której partii głosowałoby obecnie.