Kamila Wronowska: Olejniczak ma kłopoty, bo Napieralski chce go zmarginalizować w SLD. Czuje pan trochę satysfakcji?
Józef Oleksy*: Nie. Jestem przeciwnikiem wewnętrznych konfliktów. A wiem, o czym mówię, bo kiedy kierowałem SLD, była przeciwko mnie grupa, która cały czas rozgrywała.

Reklama

Był w niej Olejniczak?
I Olejniczak, i Napieralski. A organizował to Janik. Ja wtedy wielkodusznie przystałem na układ, że szef partii nie zostaje szefem klubu. Ale przegrałem, bo grupa, która skupiła się w klubie, uważała, że ma prawo do autonomicznego działania i nie respektowała roli przewodniczącego partii.

Napieralski będzie lepszym szefem klubu niż Olejniczak?
Nie sekunduję żadnemu z nich. Ale powiem tak: poszło na ostro. Bo na ogół takie sytuacje rozwiązuje się w poufnych rozmowach. Obawiam się, że to bierze się stąd, że Napieralski ma swoje grono doradców, a Olejniczak swoje. Niektórzy z nich budzą moją dezaprobatę.

Kto im doradza?
Nie chcę podawać nazwisk. Powiem tylko, że doradcą Napieralskiego jest znany profesor, propagator marksizmu i leninizmu w Polsce z czasów PZPR. Bardzo ciekawa postać doradcza.

Reklama

Skończył się czas Olejniczaka w SLD?
To jest pytanie, czy w ogóle nie kończy się czas SLD.

A kończy?
Nie wiem. Patrzę na to wszystko z zażenowaniem. Tym bardziej że obok toczą się ambicjonerskie próby tworzenia jakiejś centrolewicy, jakiś nowych kanap. Jest też Leszek Miller, który bryluje w mediach z jakąś kanapką nazwaną pompatycznie Polska Lewica. Mnie to nawet bawi, bo nie słyszałem, aby cokolwiek ta partia zaproponowała, oprócz promowania samego Millera.

Jest jakieś wyjście dla SLD?
Należy spróbować położyć kres procesowi etykietowania się na lewicy. Sytuacja dziś jest chora, bo mało kto tam kogo lubi. Na Rozbrat teraz to już w ogóle nikt się nie lubi. A poszczególni liderzy dorabiają do tego etykiety. Jedni się etykietują jako prawidłowi lewicowcy, inni jako czyści liberalni lewicowcy, inni jako prawdziwi obrońcy przeszłości. Wzywam Napieralskiego, żeby się zdobył na odwagę i przestał być więźniem tych etykiet z przeszłości. I żeby po męsku wezwał wszystkich liderów, którzy coś znaczyli na lewicy przez ostatnie 20 lat i posadził naprzeciw siebie: Kwaśniewskiego, Oleksego, Millera, Celińskiego, Dyducha, Cimoszewicza, Borowskiego, Rosatiego, Waniek. Żeby kazał im zapomnieć o urazach, przestać się nawzajem nie znosić. Niech dalej się różnią w poglądach, ale niech przestaną być gronem nielubiących się nienawistnie polityków. Bo w końcu mają niemały dorobek i niemało zrobili dla polskiej lewicy.

Reklama

Chyba nierealne.
Niech spróbuje. Jeśli te animozje będą silniejsze, to wtedy będzie jasne, dla kogo ambicjonerstwo i osobista kariera jest ważniejsze niż sprawa odrodzenia się społecznej lewicy.

Mówi się, że Olejniczak może wystartuje do Parlamentu Europejskiego. Dobry pomysł?
Tak. Jeśli podczas głosowania straciłby funkcję szefa klubu, to jako młody lider mógłby dać sobie na przeczkanie i być pięć lat w europarlamencie. Bo startując z Łodzi, wygra wybory. To byłaby dobra inwestycja w siebie. A potem mógłby wrócić do polityki krajowej. Zresztą słyszę, że kandydatów do Parlamentu Europejskiego jest bez liku.

A wśród nich Józef Oleksy.
Jestem gotów, jeśli komuś by na tym zależało.

Jedyna realna lista dla pana to lista SLD?
Z SLD na razie nikt nie wysuwa mojej kandydatury, więc nie przebieram nogami. Nie miałbym też oporów kandydować z PO czy z PSL. Rzecz bowiem w spożytkowaniu kompetencji, które mam, a nie w szyldach partyjnych.

*Józef Oleksy, były premier, były szef SLD i były działacz tej partii