"Opowiadanie o tym, że sąd mi nie przysługuje, ponieważ przestałam pełnić funkcję, jest śmieszne. Ci, którzy tego argumentu używają, albo robią to w złej wierze, albo z ignorancji" - powiedziała Gilowska w RMF FM.
To słowa do Jerzego Rodzika, zastępcy rzecznika interesu publicznego. Jego zdaniem, Gilowskiej nie należy się sąd lustracyjny, bo została zdymisjonowana. "Należy mi się ten sąd. I nie należy mi się prawda, bo prawdę znam, ale należy mi się sprawiedliwość" - odpowiada Zyta Gilowska.
"Dlatego nie ugięłam się pod presją; namawiana przez 10 pełnych dni do złożenia dymisji, dymisji nie złożyłam. Właśnie po to, aby mieć prawo do sądu lustracyjnego. Chcę zobaczyć, co na mnie mają" - domaga się była wicepremier.
Jej życzenie chyba się spełni, bo proces można rozpocząć "w szczególnie uzasadnionych przypadkach", nawet jeśli lustrowany nie pełni już funkcji publicznej. Taki jest przepis ustawy lustracyjnej - wyjaśnia Bogusław Nizieński, były rzecznik interesu publicznego. Lustracji Zyty Gilowskiej żąda także premier, w przeciwnym razie znów chce ją przyjąć do rządu.
O rozpoczęciu procesu zadecyduje jutro sąd lustracyjny.
Ten sąd mi się należy - mówi Zyta Gilowska. Ostatnio pojawiły się głosy, że po dymisji sąd lustracyjny nie musi zajmować się jej sprawą. Gilowska jest zszokowana i domaga się prawa do procesu lustracyjnego. Decyzja zapadnie jutro.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama