Według Marcinkiewicza wszystko układa się w logiczną całość. W akcję przeciw rządowi i wicepremier Gilowskiej zamieszane są służby specjalne. To zeznania byłych agentów SB spowodowały wystąpienie do sądu lustracyjnego w sprawie Gilowskiej - wyjaśnia premier.

Premiera oburzyło to, że zastępca rzecznika interesu publicznego chce wycofać wniosek o lustrację Gilowskiej. "To znaczy, że chodzi o to, żeby tej sprawy nie wyjaśnić, żeby nikt nie wiedział, jaka jest prawda. Jego zachowanie może wyprowadzić z równowagi" - denerwuje się premier.

Wygląda to tak, jakby pewni ludzie nie chcieli oczyszczenia Gilowskiej. "To jest draństwo. Na to absolutnie zgody być nie może!" - oburza się Marcinkiewicz.

Premier wyklucza raczej, że w nieczystą grę był zamieszany sam rzecznik interesu publicznego, sędzia Włodzimierz Olszewski, ale co do jego zastępcy nie ma już takiej pewności.