Groźba pierwszego w historii strajku naukowców podziałała. Na ratunek twórcom pośpieszył Lech Kaczyński, który ostro skrytykował plany resortu finansów. Koszty uzyskania przychodu miały spaść z 50 proc. do 20. Byłby to wielki cios finansowy w artystów. Po zlikwidowaniu ulg, musieliby płacić dwa razy większe podatki.

I to był początek końca Zyty Gilowskiej. Minister broniła się, mówiąc, że to nierówne traktowanie podatników i trzeba znieść przywileje. Naukowcy się oburzyli, bo nie dość, że nędznie zarabiają, to fiskus chce się im jeszcze dobrać do kieszeni. A rząd podobno miał wspierać naukę, kulturę i sztukę!

Byli tak rozeźleni, że chcieli strajkować i wstrzymać rekrutację studentów na uczelnie! Zyta Gilowska podobno już wtedy myślała o dymisji. Nic dziwnego, nawet prezes PiS wytknął jej, że popełniła błąd. Rząd zaczął chyłkiem wycofywać się z tych planó, dziś premier ostatecznie z nich zrezygnował. Teraz kwestia zniesienia ulg podatkowych ma być omawiana z twórcami. W bliżej nieznanej przyszłości...