"Możemy nadać naszemu życiu publicznemu nowy, lepszy kształt" - przekonywał Kaczyński, zachęcając Polaków do wzięcia udziału w głosowaniu. Szef rządu zaapelował też o spokojną kampanię przed wyborami.

Choć premier ogłosił termin wyborów, jest jeszcze jedno "ale". Trybunał Konstytucyjny może przychylić się do wniosku opozycji. SLD, PO i PSL, które zaskarżyły nową ordynację wyborczą i zwróciły się o tzw. zabezpieczenie powództwa. Chodzi o to, żeby zmienione ostatnio przez Sejm przepisy w ustawie samorządowej nie obowiązywały do czasu rozpatrzenia skargi opozycji. Oznaczałoby to, że - jeśli Trybunał nie zdążyłby rozpatrzyć skargi opozycji - wybory odsuną się w czasie.

Swoich przedstawicieli w gminach, powiatach i sejmikach wojewódzkich mamy wybierać według nowych zasad. Po wielkich bojach w Sejmie koalicji udało się przeforsować ordynację, która premiuje partie idące do wyborów w blokach. Jeżeli któraś z partii bloku dostanie mniej niż 5 proc. głosów, nie będzie uczestniczyć w podziale mandatów, ale oddane na nią głosy zostaną doliczone do wyniku pozostałych "zblokowanych" list. W ten sposób słabsze komitety "pomogą" silniejszym.

Opozycja jednym głosem krytykuje termin wyborów, ustalony następnego dnia po święcie narodowym. Dzień przed głosowaniem obowiązywać będzie bowiem cisza wyborcza. A przedstawiciele partii rządzących będą mieli okazję przypomnieć się wyborcom podczas oficjalnych uroczystości, nie łamiąc prawa.