Gronkiewicz-Waltz po głosowaniu w sprawie jej losów tłumaczyła szczegóły spóźnienia. Twierdzi, że tak naprawdę spóźniła się o dziesięć godzin, a nie dwa dni. I podtrzymuje wcześniejsze tłumaczenia, że nie musiała podawać szczegółów pracy męża, bo jego firma nie działa w stolicy.
Prezydent Warszawy - według radnych PiS już była - dodała, że rozumie, iż formalne wyjaśnienia już nic nie znaczą. Zdała się na decyzję sądu, do którego zamierza się odwołać.
Ledwie zaczęła się nadzwyczajna sesja Rady Warszawy, na której Hanna Gronkiewicz-Waltz miała wyjaśnić, dlaczego za późno złożyła oświadczenie majątkowe męża, ogłoszono przerwę. Radni PO chcieli poczekać na efekt spotkania Donalda Tuska z premierem. Radni PiS złożyli bowiem wniosek o wygaśnięcie mandatu prezydent Warszawy.
Sesja rady w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie była niezwykle gorąca. Zwołane w trybie nadzwyczajnym posiedzenie poświęcone było tylko temu, dlaczego prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz o dwa dni za późno złożyła oświadczenie majątkowe z działalności swego męża. A to oznacza, że jej mandat szefa stolicy jest nieważny.
Czyli - pani prezydent nie powinna już pełnić funkcji. Ale by tak się stało, konieczny jest wniosek radnych o odwołanie Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska. "Zamierzamy podczas dzisiejszej sesji złożyć taki wniosek" - zapowiada rzecznik warszawskich radnych PiS Maciej Maciejowski.
Sama prezydent nie widzi w swoim postępowaniu niczego złego. Twierdzi, że nie była zobowiązana do składania oświadczenia o majątku małżonka, bo nie prowadzi on działalności gospodarczej na terenie gminy Warszawa, w której ona pełni państwową funkcję. Gdyby doszło do odwołania jej ze stanowiska, zamierza skierować sprawę do sądu, by ocenił on, czy takie działanie jest zgodne z prawem.
Sesja miała rozpocząć się o godzinie 11. Kwadrans później na sali byli wszyscy radni. Ale brakowało najbardziej zainteresowanej. Hanna Gronkiewicz-Waltz przyjechała na sesję spóźniona o 20 minut. Kiedy wreszcie udało się sesję zacząć, PO złożyło wniosek o 45 minut przerwy. Bo w tym akurat czasie rozpoczęło się w kancelarii premiera spotkanie Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim poświęcone właśnie wygaśnięciu mandatu prezydenta stolicy. I radni PO nie chcą niczego głosować, póki nie poznają wyników spotkania swego lidera z premierem.