Publikacja "Księży wobec bezpieki" zamieszała nawet w ramówce Radia Maryja. W poniedziałek został zmieniony program "Rozmów niedokończonych". W programie miał gościć prezes IPN Janusz Kurtyka. Z niewyjaśnionych powodów nie było tej rozmowy. Zamiast niego słuchacze usłyszeli o. Tadeusza Rydzyka.

Redemptorysta w chwili rozpoczęcia audycji, najpierw szukał - jak tłumaczył słuchaczom - tematu rozmów w swoich notatkach. Po chwili oznajmił, że będzie prowadzić rozmowy o "tematach zastępczych". Wśród tych, które wymienił, była lustracja Kościoła. Wcześniej w serwisie informacyjnym odczytano wiadomość o udostępnieniu książki ks. Zaleskiego dziennikarzom. Spikerka sugerowała, że stało się tak, by wcześniej narzucić czytelnikom jej interpretację (książka ma trafić do ksiegarń dziś).

Książka zaktywizowała też abp. Juliusza Paetza, który polemizował z zarzutami, które jakoby pojawiły się w książce pod jego adresem. Arcybiskup powtarzał z naciskiem, że nie współpracował z SB. Jednak w książce opisana jest tylko jego rejestracja jako "kontakt informacyjny" w departamencie I MSW. Ksiądz Zaleski nie napisał, że abp Paetz "był tajnym współpracownikiem" ani, że był "agentem".

Niezadowolona z publikacji Zaleskiego jest część hierarchów Kościoła. Ostro krytykują książkę, ale anonimowo. Ich zdaniem, książka jest mało wiarygodna, bo nie zawiera żadnych dowodów, poza stwierdzeniem pseudonimów.

O książce duchownego wypowiedzieli się dla Katolickiej Agencji Informacyjnej "anonimowi eksperci". Uznali, że ani IPN, ani ks. Zaleski nie mają uprawnień do lustrowania duchownych pozostających w służbie Stolicy Apostolskiej. Według nich chodziło o to, że ks. Isakowicz-Zaleski miał ujawnić dane watykańskiego dyplomaty współpracującego z peerelowskimi specsłużbami o pseudonimie Henryk. Rzeczywiście duchowny ujawnił taki pseudonim. Według naszych informacji "Henryk" do dziś jest urzędującym dyplomatą Watykanu.

Jak dowiedział się DZIENNIK, ksiądz Zaleski podjął decyzję o udostępnieniu informacji z akt duchownego pracującego w Watykanie, żeby uniknąć domysłów, które mogłyby dotknąć niewinnych duchownych.

Rzetelności badań księdza Zaleskiego broni Maciej Gawlikowski, twórca filmu o duchownym. "Był bardzo ostrożny w tym, co pisał. Nie opisał na przykład ludzi, co do których były choćby malutkie znaki zapytania" - podkreśla Gawlikowski. "Wydawnictwo Znak jest poważną firmą i badało tę książkę na wszystkie możliwe strony, konsultowało ją z historykami" - dodaje. Gawlikowski nie jest zaskoczony atakami na księdza. "Dyskredytowanie ks. Zaleskiego trwa od lat 80. Robiono z niego wariata lub człowieka, który dąży do sławy. I do dziś takie esbeckie tezy powtarzają bardzo wysocy hierarchowie Kościoła" - mówi.

Zarzuty wobec księdza odrzuca też dr Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału IPN: - Książka ks. Zaleskiego jest jedną z najlepszych pozycji naukowych w tej dziedzinie. Dziś w sprawie ustaleń ks. Isakowicza-Zaleskiego zajmie oficjalne stanowisko kościelna Komisja Historyczna badająca dokumenty specsłużb na temat Kościoła Katolickiego.













Reklama