"Ta decyzja powinna być jeszcze raz przemyślana. Donald Tusk jest dobrym przewodniczącym i myślę, że podejmie dobre decyzje" - mówi DZIENNIKOWI prezydent Sopotu Jacek Karnowski.

Tymczasem sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna nie wyklucza, że ukarani mogą zostać i inni uczestnicy debaty. Chodzi o konferencję, która choć ma się odbyć dopiero w najbliższy piątek, to już zdążyła obrosnąć w legendę. Głównie przez listę zaproszonych gości, na której obok znanych działaczy PO znaleźli się: jeden z założycieli Platformy, dziś poza nią Maciej Płażyński, czy wyrzucony z partii Paweł Piskorski. Na imprezę nie zaproszono natomiast szefów PO. Ludzi z otoczenia Tuska wyraźnie zdenerwował fakt, że na jednej imprezie usiądą obok siebie programowo sobie odlegli, ale wspólnie krytyczni wobec kierownictwa, Jan Rokita i Andrzej Olechowski.

Rokita: decyzja władz PO jest jak ciele z dwoma głowami

Anna Wojciechowska: Dlaczego tak panu zależy, żeby Donald Tusk wyrzucił pana z partii?
Jan Rokita: Ciężko wciąż odnosić się do nonsensownych hipotez. Polskie życie publiczne jest takimi zapełnione. Błagam o zwolnienie mnie z obowiązku ich komentowania.

A jak mamy inaczej niż jako prowokację rozumieć organizację z pana udziałem spotkania programowego PO bez zaproszenia kierownictwa partii?
Mniej więcej miesiąc temu razem z posłem Śpiewakiem i senatorem Gowinem ogłosiliśmy rezultaty rocznych prac gabinetu cieni. Zapowiedzieliśmy jednocześnie, że będziemy organizować debaty nad tym projektem programowym. W odpowiedzi na to w kilku środowiskach w Polsce pojawiły się propozycje ich organizacji. Jedna z nich pochodziła od gliwickiej Platformy. Przyjąłem to zaproszenie. I na zaproszenie prezydenta Gliwic, świetnego zresztą samorządowca, zamierzam zreferować rezultaty prac gabinetu cieni. To jest tak proste, oczywiste, że nie wymaga żadnego komentarza.

Ale władzom PO nie podoba się to, że nie zostały zaproszone do Gliwic?
Nie interesowałem się w ogóle sprawą zaproszeń. To należało do gliwickiej Platformy. Nie sądzę, by ona wyłączała celowo kogoś z
zaproszeń.

A jeśli było tak, że szef PO miał nie dostać zaproszenia, to uznałby to pan za błąd?
Ewidentny. Ale nie za bardzo w to wierzę.

Jakiś błąd chyba musiał zostać popełniony, skoro władze zawiesiły w członkostwie partii organizatorów spotkania?
Są dwie możliwości. Albo zaszło jakieś nieporozumienie, którego ja nie rozumiem. Albo też wewnątrz partii, do której należę, dzieją się rzeczy na granicy absurdu. Wierzę, że chodzi tylko o nieporozumienie. Naprawdę nie rozumiem kompletnie tej decyzji władz.

Chyba nie chodzi o zwykłe nieporozumienie, skoro ze strony władz partii padają zapowiedzi, że ta decyzja to ostrzeżenie dla innych, którzy zdecydują się uczestniczyć w spotkaniu?
To jest tak, że jak wzrasta lub spada pogłowie cieląt w kraju, to można prowadzić racjonalne rozmowy o przyczynach. Ale jak rodzi się cielę o dwóch głowach, to poza wydaniem z siebie okrzyku zdumienia trudno prowadzić jakąś racjonalną rozmowę. Otóż ten przypadek, o który pani mnie pyta, należy do tego drugiego gatunku. To zjawisko paranonsensowne. Z ręką na sercu powtarzam: nic z tego nie rozumiem.

Może reakcja władz byłaby bardziej zrozumiała, gdyby przyjąć tezę, że usiłuje pan budować alternatywę w PO wobec obecnego kierownictwa. Czy buduje ją pan?
Jestem krytykiem obecnego sposobu zarządzania Platformą. Uważam, tak jak zresztą kiedyś mówił sam przewodniczący Tusk, że w organizacji politycznej ważne jest to, aby jej członkowie byli lojalni wobec samej organizacji. Nie ma natomiast obowiązku totalnej uległości wobec aktualnie nią kierujących. Organizacja demokratyczna to taka, w której wolno też dążyć do zmian władz. I ja w odniesieniu do niektórych członków tych władz chcę z tego prawa korzystać. Ale to nie ma nic wspólnego z tą konferencją. To zupełnie dwie różne sprawy.

Dlaczego więc to spotkanie obrosło już taką legendą?
To, że politycy przyjmują zaproszenia na różne debaty, jest normalne. I pod tym względem to spotkanie niczym się nie różni od innych. Jeśli jest jakiś problem, to wynika on prawdopodobnie z tego, że ponoć ostatnio prezydent Gliwic i marszałek Śląska wypadli w Platformie z łask. Ale proszę mi wierzyć, jestem skrajnie niezainteresowany obecnym stanem dworskich intryg.

A będzie pan jakoś interweniował u Tuska w sprawie zawieszenia w partii prezydenta Gliwic?
Z pewnością zapytam, o co chodzi. Na razie patrzę na tę decyzję jak na cielę z dwoma głowami.

A co jeśli inni uczestnicy konferencji zostaną również ukarani?
Pani mnie pyta, co będzie jak następne cielęta z dwiema głowami zaczną się rodzić. Można odpowiedzieć tylko tak: to na świecie będą być może nawet masowo występować cielęta o dwóch głowach. Triumf absurdu.