Zastrzeżenia wobec Hajbosa dotyczą czasów jego działalności w PO. Według informacji "Newsweeka", prokuratura podejrzewa go o przekręty finansowe podczas kampanii wyborczych PO w 2005 r. "Tak, potwierdzam. Nazwisko pana Hajbosa pojawia się w tym śledztwie" - mówi Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Odmawia jednak dalszych informacji.

Hajbos zaprzecza. Twierdzi, że jest zaskoczony podejrzeniami. "Ktoś szyje mi buty!" - denerwuje się. "Nie mam nic wspólnego z tą sprawą, nie byłem nawet przesłuchany. Mogę być co najwyżej świadkiem, tak jak Donald Tusk" - dodaje.

O Hajbosie mówi się szara eminencja resortu finansów. Ponoć ma większe wpływy nawet od wiceministrów. "To jedna z nielicznych osób, która w każdej chwili ma dostęp do Gilowskiej i ma na nią duży wpływ" - mówi "Newsweekowi" były członek kierownictwa ministerstwa. Zyta Gilowska mu ufa, bo współpracują od wielu lat. Kiedy Gilowska była prominentną działaczką PO, Hajbos był jej asystentem.

Prokuratura zajęła się malwersacjami finansowymi przy kampaniach wyborczych Platformy po publikacji "Newsweeka" z czerwca zeszłego roku. Tygodnik ujawnił wówczas, że młodzi działacze tej partii wyłudzali pieniądze z kasy PO. Mechanizm był prosty i często stosowany w przestępczości gospodarczej. To tzw. słupy, czyli osoby podstawione do przeprowadzania fikcyjnych transakcji. Najpierw figuranci podpisywali umowy na wykonanie zmyślonych zadań dla Platformy. Potem sztab wyborczy przelewał na ich konta pieniądze. Zwykle po 3-5 tys. Bywało jednak też, że powyżej 10 tys. zł.

Proceder koordynowali dwaj młodzi działacze PO - Marcin Rosół i Piotr Wawrzynowicz. Byli oni bliskimi współpracownikami najważniejszych polityków PO - przewodniczącego Donalda Tuska, sekretarza generalnego Grzegorza Schetyny oraz skarbnika Mirosława Drzewieckiego. To im "słupy" oddawały pieniadze. Według rozmówców "Newsweeka", Rosół i Wawrzynowicz po raz pierwszy przeprowadzili taką operację podczas kampanii wyborczej do europarlamentu w maju 2004 r., a powtórzyli ją przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi w 2005 r. Prokuratura uważa, że Hajbos również był zaangażowany w ten proceder.