Była posłanka była wymieniana wśród osób zamieszanych w "aferę węglową". Media donosiły, że Barbara K., śląska bizneswoman, która w latach 90. na handlu węglem zbudowała imperium finansowe, zeznała w prokuraturze, że Blida była jednym z polityków lewicy, których przekupywała, żeby zdobyć ich przychylność. Chwaliła się przyjaźnią z Blidą i opowiadała, że kupuje jej drogie kosmetyki i garsonki, a nawet dała mercedesa.

Reklama

Na szczeblach kariery

Barbara Blida urodziła się w biednej rodzinie. Skończyła zaocznie studia na wydziale budownictwa śląskiej politechniki i zaczęła pracę w przedsiębiorstwie budowlanym. Jak sama mówiła kiedyś w wywiadzie, wszystko do czego doszła musiała wydrzeć własnymi rękami. Jej ojciec był żołnierzem armii Andersa i po wojnie przez to nie mógł znaleźć pracy. Do partii komunistycznej Blida wstąpiła w wieku 20 lat. Twierdziła, że chciała poprzeć to, co robił Gierek. Była w partii do samego końca PZPR. Później należała do SdRP, a następnie do SLD.

Była jednym ze śląskich liderów SLD i posłem na Sejm w latach 1989-2005. Od 1993 do 1996 roku była ministrem gospodarki przestrzennej i budownictwa w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza.

Byłą minister obwiniano o to, że po wielkiej powodzi za czasów, gdy premierem był Włodzimierz Cimoszewicz, dla powodzian stawiano domy, które bardzo szybko się rozpadały. Domy budowały nikomu nieznane firmy. Kryterium decydującym o wyborze właśnie tych firm było to, by domy były postawione szybko i tanio. Media twierdziły, że przy przetargach dochodziło do przekrętów.

Reklama

Z Sojuszu wystąpiła dopiero w 2004 roku. Wcześniej odmówiła kolegom przyjęcia funkcji wiceprzewodniczącej śląskiego SLD. Powiedziała wtedy, że jej region został potraktowany jak Murzyn, który zrobił swoje, a teraz może odejść. Od tego momentu zaczęła oddalać się od Sojuszu, by w końcu go opuścić. Jako jedna z pierwszych wezwała ówczesnego premiera Leszka Millera o rozłączenie funkcji partyjnych i rządowych.

Bała się o swoje życie

Blida mówiła, że boi się o życie. Raz strzelano do niej podczas napadu na drodze do Katowic. Grasował tam wtedy gang rabujący w brutalny sposób luksusowe auta. Bandyci nie wiedzieli, że toyotą land cruiser jedzie posłanka. Chodziło im o samochód. By go zatrzymać, kilka razy strzelali w jego kierunku. Posłanka powiedziała wtedy, że cudem uniknęła śmierci. Kilka lat wcześniej w podobny sposób skradziono jej mercedesa, którym jechała. Na drodze pod Nadarzynem została wyciągnięta z auta i pobita. Skąd Barbara Blida miała broń? Broń, z której się zastrzeliła, należała do jej męża.