Jednym z nich był Stanisław Woźniak, w latach 50. szef wydziału ds. wyznań w Katowicach, który m.in. ostrzegał tamtejszego biskupa przed księżmi agentami - podaje kwietniowy "Biuletyn IPN".

Inicjatorem pozyskania Woźniaka był biskup koadiutor katowicki Herbert Bednorz. Jak ustaliła SB, która przeciwko Woźniakowi prowadziła dochodzenie, spotykał się on regularnie z bratem biskupa, a sporadycznie z nim samym, przekazując informacje i przyjmując zlecenia, za co miał być wynagradzany. Woźniak bez problemu wydawał zezwolenia na budowę kościołów, miał też przestrzegać bp. Bednorza, iż księża ubiegający się o paszport są wykorzystywani przez SB. Podał nawet przykład kapłana, którego podejrzewał o współpracę ze służbami, zalecając wobec niego ostrożność.

Za zdradę PRL Woźniaka usunięto ze stanowiska. Jednak zdaniem SB kuria katowicka była już tak rozzuchwalona, że w 1959 r. bp Bednorz podjął próbę pozyskania do współpracy kolejnego kierownika wydziału ds. wyznań, Władysława Dyby, którego szybko odwołano, podejrzewając o poufne kontakty z kurią.

"Reżim komunistyczny był na szczęście nieszczelny i na różnych stanowiskach uchowali się ludzie lojalni wobec Kościoła " - ocenia Jan Żaryn, historyk z IPN. Dodaje, że skala tego zjawiska nie jest znana. "Nikt tego nie zsumował, ale bardzo wielu historyków znajdowało takie przypadki w aktach" - podkreśla.

Podaje przykład kobiety, naczelnik ds. oświaty w Nowym Targu, która będąc członkinią zgromadzenia skrytego od św. Anioła, w latach 50. próbowała – do momentu wykrycia jej przez SB – ratować naukę religii w szkołach.







Reklama