Samolotem, w którym doszło do poważnej awarii, leciał 15 maja do Bonn minister środowiska Jan Szyszko. Miał tam spotkanie z Yvo de Boerem, sekretarzem wykonawczym Konwencji Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu. "Po wylądowaniu na lotnisku w Bonn, w trakcie kołowania pękła jedna z warstw czołowej szyby samolotu" - potwierdziła tygodnikowi "Wprost" Elżbieta Lastra z Centrum Informacyjnego Rządu. Wtedy sprowadzono maszynę zastępczą.

To nie pierwsze kłopoty z rządowymi Jakami-40. Jest ich osiem. Najmłodszy został wyprodukowany w 1976 roku. Wystarczy przypomnieć jak w 1998 roku z Wilna nie dał rady wystartować samolot z premierem Jerzym Buzkiem na pokładzie. Rok później w Arabii Saudyjskiej utknęła marszałek Senatu Alicja Grześkowiak. A w 2001 roku samolot z premierem Leszkiem Millerem miał awarię w Norymberdze.

"Za każdym razem, gdy zapraszamy na pokład samolotu Jak-40 gościa z zagranicy, jest nam strasznie wstyd. Chodzi nie tylko o awaryjność tych maszyn, ale również o stan tapicerki i nieprzyjemny zapach w toalecie" - mówi nieoficjalnie wysoko postawiony rządowy urzędnik. "Tym razem nie poinformowano mediów o awarii, by nie rozpoczynać kolejnej dyskusji o stanie tych maszyn, które i tak w najbliższych miesiącach mają zostać zastąpione nowymi" - dodaje.