"Mała nowelizacja" nie jest jeszcze dopięta na ostatni guzik, ale marszałek zdecydował się już teraz wysłać wszystkim klubom wstępny zarys. Wszystkim - z wyjątkiem SLD. Dlaczego? Bo politycy Sojuszu nie brali udziału w lustracyjnych konsultacjach u prezydenta.

"Pan marszałek pokazuje swoją słabość i to, że nie chce normalnej dyskusji na temat lustracji. Zachowuje się haniebnie, dobierając sobie partnerów do dyskusji" - skrytykował Dorna sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski.

Co znalazło się w projekcie? Na razie tylko sprawa dostępu do archiwów IPN. Takie prawo mają dostać dziennikarze, a także historycy, którzy przedstawią rekomendację pracownika naukowego. Jeśli prezes Instytutu im odmówi, będą się mogli odwołać do sądu.

Ludwik Dorn tłumaczył, że projekt będzie gotowy później, niż zapowiadano. A to dlatego, że musi być naprawdę starannie przemyślany i sprawdzony. By Trybunał Konstytucyjny nie mógł zakwestionować nowych zapisów, jeśli ktoś zdecyduje się je zaskarżyć.

Dostęp do archiwów to tylko jedna z wielu rzeczy, jakie trzeba w ustawie poprawić. Bo Trybunał skasował większość z prawie osiemdziesięciu zapisów ustawy.

Poprawianie ustawy to tylko jedna z dróg do rozwiązania lustracyjnego zamieszania. Posłowie PiS mają też przygotować projekt zmiany konstytucji tak, by można było na oścież otworzyć archiwa IPN.