Rzecznik resortu zdrowia zapowiedział, że w czasie tego spotkania mogą paść propozycje jakiś "przełomowych rozwiązań". "Jesteśmy przekonani, że dzisiaj uda się rozwiązać bardzo istotne problemy" - dodał Paweł Trzciński.

Wcześniej jednak lekarze spotkali się z SLD. "Rozmowy zostały zerwane z winy rządu. Jesteśmy oburzeni taką postawą" - mówił po rozmowach z OZZL szef Sojuszu Wojciech Olejniczak.

Lekarze z OZZL chcieli rozmawiać z Religą sam na sam

Wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Tomasz Underman jeszcze przed spotkaniem przekonywał, że inne związki nie prowadzą strajku, i oświadczył, że nie będzie rozmawiał z rządem w ich obecności. Zaznaczył, że najpierw sprawdzi, kto będzie na spotkaniu z ministrem Religą, a potem zdecyduje, czy zostać. Kilkanaście minut po 11 wyszedł z ministerstwa.

"Zrobiliśmy to w obronie godności lekarzy" - tłumaczył szef OZZL Krzysztof Bukiel. Dodał, że przedstawiciele innych związków zostali zaproszeni na polecenie premiera Jarosława Kaczyńskiego. Bukiel stwierdził, że rząd chce po prostu związkowców skłócić.

Związkowcy obwiniają rząd, a rząd - związkowców

"Mamy bardzo złe doświadczenia z rozmów z tylko jednym związkiem zawodowym" - tłumaczył z kolei rzecznik resortu Paweł Trzciński w TVN24. Zarzucił lekarzom, że to oni nie chcą porozumienia.

Reklama

"Ja odebrałem to jako dyscyplinowanie, zatrzaśnięcie drzwi, pokazanie: <tam jest wasze miejsce>" - mówił wyraźnie zdenerwowany Tomasz Underman. I dodał, że jeszcze dziś protest lekarzy ma zostać zaostrzony. Zaapelował do swoich kolegów, by masowo składali wypowiedzenia. "Jak jesteśmy niepotrzebni, to trzeba odejść" - uciął Underman. Dorzucił tylko, że jego ostatnia nadzieja to mediacje prezydenta.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Paweł Trzciński już wczoraj zapowiedział, że na spotkanie zaproszeni są przedstawiciele wszystkich grup pracowniczych służby zdrowia. W siedzibie resortu stawiła się także m.in. "Solidarność", która do strajku nie przystąpiła.