"To trzeba sprawdzić, niech CBA się tym zajmie, żeby już nie było tych kłamstw" - w tak ostrych słowach Andrzej Lepper odniósł się do dzisiejszego tekstu "Gazety Wyborczej". Napisano w nim, że dzieci Leppera kupują państwową ziemię po zaniżonej cenie. Co więcej, Agencja Nieruchomości Rolnych, którą kontroluje Samoobrona, "niebywale" idzie na rękę Tomaszowi i Małgorzacie Lepperom.
"Oni perfidnie kłamią" - twierdzi wicepremier. "Ten dziennikarz powinien się wstydzić, to już jest zwykłe chamstwo ludzkie" - ostro odpowiadał gazecie.
"GW" opisała jak Tomasz Lepper wylicytował w dzierżawę 186 ha ziemi. Wygrał przetarg, bo jego oferta była najlepsza. Zaoferował dużo większy czynsz niż inni. Ale szybko zrezygnował z 57 ha. Zrobił to, bo wykupienie ziemi to koszt 15 rocznych czynszów. Mimo rezygnacji z części ziemi, nie stracił wpłaconego wadium. A według przepisów powinien je stracić.
Wtedy po 57 ha zgłosiła się siostra Tomasza - Małgorzata Lepper. I kupiła je dwa razy taniej niż miałby zapłacić jej brat. Gazeta zauważa, że w przypadku rezygnacji z dzierżawy, ziemię powinna przejąć osoba, która była druga w przetargu. Ale nikt z licytujących rolników nie wyraził już zainteresowania tą ziemią. Dlaczego? Nie wiadomo.
Lepper pokazał w studiu TVN24 dokumenty z Agencji. Napisano w nim, że w przetargu nie było żadnych nieprawidłowości. Zapowiedział też, że jego dzieci będą brać udział w kolejnych przetargach.