Rolnicy nie szczędzą swojemu dawnemu liderowi cierpkich słów. Na transparentach podczas protestów wypisują hasła: "Z blokady na salony" czy "Lepper bada DNA, a rolnictwo sięga dna" - pisze "Fakt".

Mieszkańcy wsi czują się oszukani przez wicepremiera. "Lepper udaje panisko. Stroi się w drogie garnitury, jeździ limuzynami, a o nas zapomniał" - denerwuje się Stefan Snochowski, rolnik z Podzamcza Piekoszewskiego w Świętokrzyskim. A rolnik z pobliskiej Zagrody Stefan Kołodziej czuje się po prostu oszukany. Podobnie jak jego sąsiad, jeszcze niedawno dałby się za Leppera pokroić. Wierzył, że szef Samoobrony, gdy tylko dojdzie do władzy, będzie walczył o rolników. Teraz, gdy słyszy o wicepremierze, sięga po widły. "Udawał jednego z nas, mówił, że rozumie nasze problemy, to i ludzie za nim szli na blokady" - mówi Kołodziej. Minęło kilkanaście lat. I co?

Reklama

"Lepper wszystkich opuścił" - żali się Zbigniew Witaszek, były poseł Samoobrony. "Gdy tylko do czegoś doszedł, to od razu zapomniał o ludziach" - dodaje. Witaszek nie jest odosobniony. Lepper, jako wicepremier i minister rolnictwa, wielokrotnie był już wygwizdywany na spotkaniach z mieszkańcami wsi. Rolnicy czują bowiem, że ten równo wystrzyżony, opalony, elegancki pan w zagranicznych garniturach za kilkanaście tysięcy złotych niewiele ma wspólnego z ich problemami. Nigdy też nic dla nich nie zrobił. "Bo prawdziwa Samoobrona to my, dawni działacze, a Lepper powinien odejść" - ocenia Sławomir Izdebski, były senator. Dodaje, że Lepper z partii zrobił "sektę do wyłudzania pieniędzy".

I rzeczywiście. Odkąd Lepper zaczął bawić się w politykę, znacznie poprawił się jego materialny byt. "On był kiedyś bardzo zadłużony i właśnie myśmy mu pomagali. Składaliśmy się na niego. Sam jedną ratę spłacałem" - wspomina jen z byłych działaczy partii Samoobrony.

Reklama

Dziś wicepremier nie musi się już martwić, bo opływa w luksusy. Pozłacany zegarek marki Zenith za prawie 10 tysięcy złotych czy gustowne lakierki za ponad tysiąc. To chyba najbardziej zaradny rolnik w Polsce. Lepper chętnie wyciąga też rękę po unijne dotacje, mimo że jeszcze jakiś czas temu gardłował przeciwko Unii. Ostatnio zainkasował około 55 tysięcy złotych ze wspólnotowej kasy.

Mimo to wicepremier przekonuje, że jego gospodarstwo ledwo zipie. Jak podało radio RMF FM - Lepper w swoim oświadczeniu majątkowym podał, że ponad 40 ha ziemi uprawnej przyniosło mu... 2 tysiące złotych zysku. Rolnicy nie mają już wątpliwości, że dawny chłopski przywódca nie ma z wsią już nic wspólnego. "Lepper po prostu nas zdradził" - denerwuje się Stefan Kołodziej z Zagrody koło Kielc.