Wassermann nie powiedział, dlaczego oficer, który przeszedł szkolenie, nie pracował potem w służbach. Pytany, czy K. mógł ktoś oddelegować do innych zadań, odpowiedział, że nic o tym nie wie. I dodał, że szef CBA Mariusz Kamiński nie wiedział, że zatrzymany przez jego oficerów człowiek przeszedł to szkolenie.

Kilka godzin wcześniej Wassermann twierdził, że nie może ani potwierdzić doniesień DZIENNIKA, ani im zaprzeczyć, bo prawo zabrania mu zabierania głosu w tej sprawie. Nie chciał nic mówić na temat roli Andrzeja K. w śledztwie CBA. Nie chciał nawet zdradzić, czy w sprawie afery korupcyjnej w resorcie rolnictwa jakieś zarzuty usłyszą pracownicy ministerstwa.

"Sprawa jest rozwojowa. Funkcjonariusze mieli powody, by rozszerzyć śledztwo na pracowników resortu" - mówi jedynie Wassermann. Na razie CBA zatrzymała dwie osoby, które trafiły do aresztu. Piotr Ryba, bliski współpracownik Leppera, i Andrzej K. mieli się domagać trzech milionów złotych łapówki za odrolnienie gruntu na Mazurach. Wassermann zaprzeczył też, że prokuratura miałaby traktować Andrzeja K. jako świadka koronnego, co sugerował Andrzej Lepper.

O tym, że K. skończył elitarną szkołę wywiadu w Kiejkutach, napisał dzisiejszy DZIENNIK. Jak ustaliła gazeta, to K. był motorem całej akcji CBA. A nawet od początku mógł działać na zlecenie biura.