"Wcześniejsze wybory to co najmniej trzy miesiące opóźnień w przygotowaniach do organizacji mistrzostw. Jeśli będziemy musieli pójść do urn, to będziemy musieli się także pożegnać z Euro" - mówi Borowski "Życiu Warszawy". "Za każdym razem, kiedy dochodzi do zmiany władzy, wymienia się ludzi, co w przypadku dużych przedsięwzięć prowadzi do katastrofy, bo wszystko trzeba zaczynać od nowa" - martwi się szef gabinetu politycznego minister Elżbiety Jakubiak.

Reklama

Borowski przytacza wyliczenia, które wskazują, że Polska nie może sobie pozwolić na więcej opóźnień. "Na stworzenie projektu nowego stadionu potrzeba rok, a najlepiej półtora. Potem ruszą prace budowlane, które potrwają dwa i pół roku, czyli w sumie potrzebujemy czterech lat. Obawiam się, że UEFA na tyle się nie zgodzi" - straszy.

Zgodnie z umową, którą Polska zawarła z UEFA, pierwszego czerwca 2010 roku mają być gotowe wszystkie stadiony. Już teraz wiadomo, że ten termin jest nierealny, dlatego minister Jakubiak za dwa tygodnie na spotkaniu z komitetem UEFA w Kijowie. Będzie tam przekonywała, żeby Polska dostała jeszcze rok na budowę stadionów.