Tymochowicz pomaga w kampanii wyborczej Andrzejowi Lepperowi. Rutkowski był posłem Samoobrony. Czy ich ostatnia inicjatywa ma na celu nagłośnienie podsłuchów, których stosowanie przypisuje się nielubianej przez nich władzy? Obaj twierdzą, że nie, i zapewniają, że problem istnieje, czego dowodem są politycy, którzy chcą skorzystać z ich usług.

Reklama

"Wszyscy wszystkich nagrywają. Słynne stały się taśmy Beger, Ziobry czy Leppera. Dlatego pokazujemy techniki i metody, jak nie dać się złapać" - mówi Krzysztof Rutkowski. Podczas szkoleń uczestnicy dowiadują się, jakie są metody podsłuchiwania, jak funkcjonuje aparatura podsłuchowa i gdzie należy się spotkać, żeby móc bezpiecznie rozmawiać.

Obaj specjaliści nie chcą zdradzić, którzy politycy korzystają z ich usług. "Wszyscy się boją, że są inwigilowani przez PiS" - mówi Tymochowicz. "Zgłaszają się politycy z opozycji i byłej koalicji" - dodaje Rutkowski. Poseł PO Konstanty Miodowicz, który był szefem kontrwywiadu UOP, inicjatywę kwituje krótko. "Rynek reaguje na konkretne potrzeby. To znak czasów, który dowodzi znikczemnienia naszej sceny politycznej" - mówi. Zapewnia jednak, że nie znajdzie się w gronie klientów Tymochowicza i Rutkowskiego. "Jestem wielkim zwolennikiem stosowania narzędzi podsłuchujących wobec mojej osoby. Mogą jej tylko nadać bardziej transparentny charakter" - podkreśla Miodowicz.

Jego koleżanka klubowa Julia Pitera sprawę komentuje ostrzej. "To zupełna degrengolada, że politycy chcą korzystać z głupiej inicjatywy wymyślonej przez panów Rutkowskiego i Tymochowicza" - mówi Pitera. Klientów Rutkowskiego i Tymochowicza nie sposób namierzyć. "Nie mam nic do ukrycia. Niech mnie podsłuchują" - mówi Danuta Hojarska z Samoobrony. Z kolei Krzysztof Bosak z LPR twierdzi, że jest to inicjatywa "niezasługująca na poważne analizy".

Reklama

"Nie sądzę, żeby w kilka godzin dało się opanować techniki unikania podsłuchów" - dodaje poseł LPR. Jednak Ryszard Kalisz z SLD twierdzi, że szkolenia Rutkowskiego i Tymochowicza idealnie wpasowały się w ostatnie wydarzenia polityczne. "Żyjemy w państwie podsłuchów. W środowisku polityków i biznesmenów jest strach przed byciem podsłuchiwanym przez PiS. A najbardziej się boją pisowcy. Wiadomo, że najpierw zawsze wykańcza się osoby z najbliższego otoczenia" - ostrzega Kalisz.

Co na to politycy PiS? "Nie będę komentować czegoś, co ma na celu nabicie kabzy panów Tymochowicza i Rutkowskiego. Niech się zajmą Dodą czy Mandaryną, a polskiej polityce dadzą spokój" - mówi Joachim Brudziński, sekretarz generalny PiS.
Wojciech Łaskarzewski, korespondent z Lublina
Anna Monkos, Radosław Gruca, dziennikarze działu polityka







Sposoby na unikanie podsłuchów

- Elektroniczne zagłuszacze sygnału
Miniaturowe urządzenia zakłócają pracę mikrofonu. "Nic się wtedy nie nagra" - zapewnia eksdetektyw Krzysztof Rutkowski. Jednak zdaniem policyjnego eksperta, który na co dzień zajmuje się podsłuchami, taki sposób może być skuteczny jedynie podczas prób prymitywnego nagrywania, kiedy na przykład trzymamy dyktafon w kieszeni. Wtedy użycie zagłuszacza faktycznie uniemożliwi pracę urządzenia. Dla specjalistów to jednak żaden kłopot. Wystarczy zastosować mikrofony kierunkowe, które potrafią ściągnąć sygnał z odległości nawet kilometra.

- Przeprowadzanie rozmów w bezpiecznych miejscach
Np. na basenie, gdzie rozmówcy są bez ubrania i dla pewności zanurzeni w wodzie. Szum wody dodatkowo może utrudnić nagrywanie. Spec od podsłuchów i z tej sytuacji potrafi wybrnąć. "Przekaźnik można ukryć w uchu, ewentualnie w gęstych włosach. Problemu nie stwarza nawet łysina, bo wtedy superminiaturowy mikrofon umieściłbym w plombie w zębach" - dodaje fachowiec.

- Częsta zmiana kart, numerów w telefonach komórkowych

- Jeśli interesująca nas osoba jest objęta rozpracowywaniem operacyjnym, to też nic nie pomoże - uważa ekspert. Zdradza, że w tym celu wykorzystywane są urządzenia, które przechwytują wszelkie rozmowy wychodzące z otoczenia inwigilowanego.

- Kabiny dźwiękoszczelne
Teoretycznie to najpewniejsze miejsca do prowadzenia poufnych negocjacji. Minusem jest bardzo wysoki koszt takiego pokoju. Wielkie koncerny jednak na to stać, bo wydatek i tak jest mniejszy niż wielomilionowe straty spowodowane przeciekiem.

"To rzeczywiście trudna bariera do przeskoczenia" - przyznaje ekspert. "Jednak nasza praca polega na prowadzeniu gry operacyjnej. Podsłuch jest tylko jednym z elementów zdobycia informacji. Pożądaną wiadomość można uzyskać na kilka sposób i z reguły w każdym przypadku udaje się osiągnąć cel".