"Będę rozmawiał o tym z przewodniczącym Markiem Kuchcińskim o sali sejmowej, o organizacji posiedzeń, jak zrobić by wszyscy posłowie mieli swoje miejsce. To jest problem symboliczny, problem emocji, ale chciałbym go rozwiązać. Mam nadzieję, że mi się uda" - mówił Schetyna dziennikarzom w Sejmie, pytany o zdjęcia posłów PiS, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem.

Reklama

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział wcześniej dziennikarzom, że dziwi się, iż pierwsze działanie Schetyny jako marszałka, to usuwanie portretów z foteli sejmowych przypisanych wcześniej tragicznie zmarłym parlamentarzystom.

Na sali posiedzeń Sejmu znajdują się już tylko zdjęcia, które przypominają o posłach klubu PiS; fotografie tragicznie zmarłych przedstawicieli innych klubów zostały usunięte. W kwietniowej katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem PiS straciło wicemarszałka Krzysztofa Putrę, szefową klubu Grażynę Gęsicką, wiceszefa PiS Przemysława Gosiewskiego, wiceszefową partii Aleksandrę Natalli-Świat, a także posła Zbigniewa Wassermanna oraz senatorów Stanisława Zająca i Janinę Fetlińską.

Reklama



W ubiegłym tygodniu na posiedzeniu Prezydium Sejmu zostały zaakceptowane projekty dwóch tablic, które mają upamiętnić w Sejmie parlamentarzystów, którzy zginęli 10 kwietnia.

Schetyna odnosił się też do wypowiedzi szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" oświadczył, że bez wyraźnego "przepraszam" ze strony PO za wypowiedzi pod adresem tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego trudno sobie wyobrazić współpracę jego partii z Platformą.

Reklama

Marszałek ocenił, że potrzebna jest współpraca w Sejmie partii opozycyjnych z koalicyjnymi, ale potrzebna jest też "opcja zerowa" i "pokazanie, że jest nowy początek". Jego zdaniem źle by było zacząć współpracę od stawiania warunków.

"Mamy półtora roku do wyborów parlamentarnych i powinniśmy budować relacje polityczne, relacje między klubami parlamentarnymi w taki dobry, otwarty sposób i mam nadzieję, że wszyscy podzielają to zdanie" - mówił Schetyna.

Ocenił jednocześnie, że "niektóre sygnały" ostatnich dni mogą świadczyć o tym, że wraca "retoryka wojenna". "Ale tak jak powiedziałem i to potwierdzam chciałbym zrobić wszystko, żeby ona nie wróciła. Żebyśmy (...) budowali wspólnie dobre relacje" - powiedział.



Marszałek Sejmu pytany był też o sprawę przeniesienia krzyża upamiętniającego ofiary katastrofy pod Smoleńskiem, który stoi przed Pałacem Prezydenckim. Według niego najwięcej w tej kwestii ma do powiedzenia diecezja warszawska.

"Jest problem, który musimy wspólnie rozwiązać i liczę, że posłowie PiS-u też nam wszystkim pomogą w rozwiązaniu tej sprawy. Źle wprowadzać politykę do tragedii smoleńskiej, źle, jeżeli Smoleńsk będzie symbolem polskiej polityki. Jeżeli tak by się stało, to znaczy, że chce się wykorzystać tę tragedię, tę katastrofę do bieżącej polityki" - oświadczył.

Rzecznik PiS Mariusz Błaszczak, pytany o wypowiedź Schetyny, powiedział, że dziwi go zarówno postawa prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego, jak i marszałka Sejmu.

"Obaj panowie zaraz po objęciu swoich urzędów zajmują się tą samą sprawą. Pan Bronisław Komorowski chce usuwać krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego, pan Grzegorz Schetyna zdjęcia z ław poselskich tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem" - powiedział PAP Błaszczak. "Każdy ma prawo do żałoby i nie powinno to innym wadzić" - dodał.



Debata w sprawie krzyża rozpoczęła się od wypowiedzi Komorowskiego, który w wywiadzie dla sobotniej "Gazety Wyborczej" powiedział, że krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego ma zostać "we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce".

Szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski zapowiedział podjęcie rozmów z Kurią Warszawską w sprawie tego, co zrobić z krzyżem. Harcerze, którzy po katastrofie ustawili go pod pałacem uważają, że powinien zostać zastąpiony innym znakiem. W niedzielę list otwarty do Komorowskiego w obronie krzyża wystosował europoseł PiS Zbigniew Ziobro.