Oczywiście można się domyśla, że kierują nimi odmienne przesłanki. Wdowa premierze w rządzie Jarosława Kaczyńskiego jest rozczarowana zbyt skromnym - jej zdaniem - upamiętnieniem 96 osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. Janusz Palikot swój sprzeciw tłumaczy zupełnie inaczej.
"Stanowczo się nie zgadzam na tablicę upamiętniającą śmierć Lecha Kaczyńskiego – tak długo jak nie będą wyjaśnione przyczyny katastrofy smoleńskiej. Lech Kaczyński jest jedną z osób podejrzanych o jej wywołanie i dlatego nie może być honorowany" - pisze na swoim blogu w Onet.pl kontrowersyjny poseł Platformy Obywatelskiej.
Dalej Palikot pomstuje na szybkość załatwienia decyzji w sprawie tablicy, która ma zawisnąć na Pałacu Prezydenckim.
"A już zakrawa na kpinę, że zwykły obywatel miesiącami czeka na decyzje konserwatora, a władza to sobie w dwa dni. W Polsce trzeba być trupem aby nie czekać w kolejce, a najlepiej spowodować katastrofę – wówczas bez zbędnej biurokracji otrzymuje się należne decyzje i jeszcze doświadcza się wszystkich honorów" - kończy swój wpis.